Chiny, które poradziły sobie z pierwszą falą epidemii, są cennym źródłem wiedzy na jej temat. Na podstawie statystyk Chińskiego Centrum ds. Kontroli i Profilaktyki Chorób wiadomo, że wskaźnik śmiertelności w wyniku COVID-19 rośnie szybko wraz z wiekiem. Śmiertelność wśród zarażonych 80-latków osiągnęła blisko 15 proc., u 60-latków już tylko 3,6 proc., w grupie do 50. roku życia nie przekraczała 0,4 proc.
Statystyki mogą się różnić w zależności od kraju, bo śmiertelność zależy nie tylko od podatności organizmu na chorobę, ale także od wydolności i systemu służby zdrowia. Niemniej istotna jest też struktura wiekowa społeczeństwa i przyjęte społecznie praktyki opieki nad seniorami. We Francji – kraju, w którym żyje się w Europie najdłużej – 850 tys. starszych osób mieszka w domach opieki. W szybko starzejących się Włoszech liczba ta jest o ponad połowę mniejsza, ale pensjonaty dla starszych są nierówno rozłożone, 700 spośród nich znajduje się w Lombardii, włoskim centrum epidemii, i obsługuje 64 tys. osób., czyli 21 proc. wszystkich włoskich pensjonariuszy. Niestety, zestawienie tych kilku informacji łączy się w tragiczny komunikat: w rezydencji Don Mori de Stagno Lombardo z 71 pensjonariuszy zmarło 21, w Lodi 43 ofiary na 270 podopiecznych, w Mombretto 52 osoby zmarłe na 150.
Czy gdyby zmarli mieszkali samodzielnie, mieliby większe szanse na przeżycie? Francuskie doświadczenie nadzwyczajnych upałów w 2003 r. pokazało, że samotność może być nie mniej zabójcza dla starszych niż koronawirus. Zmarło wówczas ponad 30 tys. osób, które zamknięte w przegrzanych mieszkaniach w miastach wyludnionych ze względu na sezon urlopowy nie mogły doczekać się najprostszej pomocy. Jeszcze większe upały w 2019 r. nie spowodowały już tak ponurych konsekwencji, Francuzi wyciągnęli lekcję z tragedii.