To nie primaaprilisowy żart, choć właśnie 1 kwietnia rząd rozszerzył listę wyjść tzw. pierwszej potrzeby dopuszczalnych w czasach zarazy, dopisując do niej polowania. Organizacje broniące praw zwierząt protestują: myśliwi znów są uprzywilejowaną kastą. Rząd w uzasadnieniu zasłania się afrykańskim pomorem (ASF) i koniecznością odstrzałów sanitarnych, ale samo rozporządzenie nie ogranicza myśliwych do odstrzału sanitarnego. Więc polują swobodnie, nie tylko na dziki. Nieniepokojeni przez nikogo, bez żadnej kontroli społecznej, bo od 3 do 11 kwietnia Lasy Państwowe wprowadzają tymczasowy zakaz wstępu do lasu. Zamknięte pozostają też parki narodowe.
Czytaj też: Jak świat walczy z ASF? Inaczej niż Polska
Zaraza, ciężkie czasy dla zwierząt
Lubelski Ruch Antyłowiecki donosi np., że myśliwi z koła łowieckiego „Struga” PZŁ ZO Białystok, żeby urozmaicić sobie polowanie sanitarne, zabili dla zabawy dwa jenoty, pozostawiając je w stercie gałęzi i trawy, co jest niezgodne z prawem i etyką łowiecką. Polowanie odbyło się wieczorem za pomocą noktowizji oraz tłumików, na co zezwoliło słynne lex Ardanowski.
„Teraz nawet zabity nielegalnie wilk, łoś, czy żubr po prostu nie zostanie odnaleziony przez przyrodników albo zwyczajnych turystów. Nikt nie zgłosi tego typu przestępstw na policję. Ciężkie czasy dla zwierząt” – czytamy na stronie Naszych Lasów.
Jak to możliwe, że myśliwi znów są ponad prawem? Na rządzących naciskał Polski Związek Łowiecki. Najpierw 24 marca na jego stronie internetowej pojawiły się pytania do resortów środowiska i rolnictwa. Gdy to nie odniosło skutku, PZŁ opublikowało stanowisko, wywierając na rządzących presję: „odstrzał sanitarny wspierający polskie rolnictwo, a zwłaszcza walkę z epidemią ASF, jest istotnym powodem opuszczenia domu”.
Prof. Andrzej Elżanowski: Absurdalna masakra dzików
Rzeź dzików pod pozorem walki z ASF
Jakby tego było mało, przepisy rozporządzenia dotyczące myśliwych działają wstecz. Dopisane 1 kwietnia, a obowiązują od 31 marca. „Wytłumaczenie może być tylko jedno: tysiące polskich myśliwych, którzy bezceremonialnie wyruszyli na łowy po wejściu w życie 31 marca restrykcji o izolacji społecznej, naraziło się na słone kary grzywny”, czytamy na stronie Koalicji „Niech żyją”.
„Brak gospodarki łowieckiej wręcz zrujnuje polskie rolnictwo, powodując powstawanie coraz liczniejszych szkód łowieckich oraz występowanie coraz to nowych ognisk ASF na terenie całego kraju” – tak Polski Związek Łowiecki argumentuje, dlaczego myśliwi powinni polować nawet w czasach zarazy. Wszelkie dane dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że intensywny odstrzał dzików i nieprzestrzeganie przez myśliwych zasad bioasekuracji powoduje rozprzestrzenianie się epidemii ASF. Po wejściu w życie 20 stycznia tego roku nowej specustawy ponownie zaczęła się rzeź dzików. Efekt: w pierwszym kwartale potwierdzono aż 1729 przypadków pomoru, tyle co w ciągu trzech pierwszych kwartałów ubiegłego roku (najnowsze dane Głównego Inspektoratu Weterynarii).
Myśliwi będą roznosić koronawirusa
A polowanie to nie samotny myśliwy w lesie. – To proces, na który składa się długi łańcuch spotkań międzyludzkich – mówi Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. – Myśliwi chodzą po kilka osób, najpierw jednak muszą do swojego obwodu łowieckiego dojechać, czasem to kilkanaście kilometrów. Wcześniej muszą złożyć wizytę w miejscu wyłożenia książki polowań, która może być w lokalnym sklepie spożywczym, stacji benzynowej czy nadleśnictwie. Po polowaniu jadą do skupu dziczyzny, a mięso musi zostać przebadane przez weterynarza. Do tego dodajmy zakup broni i amunicji (rozporządzenie pozwala na prowadzenie tej działalności). Myśliwi będą więc odpowiedzialni za rozprzestrzenianie się koronawirusa. Rozporządzenie i działania myśliwych to żart z rządowego hasła „zostań w domu”.
Czytaj też: Jak wyłączyć swoje grunty z obwodów łowieckich?
We Francji myśliwi także chcieli, żeby nie obowiązywała ich izolacja i zakaz wychodzenia z domu. Szef tamtejszego związku wręcz namawiał kolegów do oszukiwania i podawania innych powodów wyjścia z domu, co wywołało powszechne oburzenie. Francuskie ministerstwo środowiska ogłosiło, że myśliwych obowiązują takie same reguły jak resztę społeczeństwa.
Myśliwi już jedną epidemię – afrykańskiego pomoru świń – skutecznie roznieśli po całej Polsce. Teraz mają pomagać w rozprzestrzenianiu się pandemii koronawirusa.