Społeczeństwo

Teraz Szkodoń. Abp Jędraszewski nie może umywać rąk

Bp Jan Szkodoń Bp Jan Szkodoń Krzysztof Karolczyk / Agencja Gazeta
Seksualną aktywność bp. Jana Szkodonia opisuje w obszernym reportażu Marcina Wójcika „Duży Format”. Dlaczego kuria, mimo posiadanej wiedzy, czekała w tej sprawie na instrukcje z Watykanu?

Abp Marek Jędraszewski umyć od tego rąk nie może. Pogromca „tęczowej zarazy” musi się zmierzyć z zarazą pedofilii w jego własnym Kościele krakowskim. Seksualną aktywność bp. Jana Szkodonia opisuje w obszernym reportażu Marcina Wójcika dodatek „Duży Format” w „Gazecie Wyborczej”. Zgromadzony materiał dowodowy wydaje się przekonujący: duchowny wykorzystywał seksualnie niepełnoletnią dziewczynę. Ofiarę potraktowano jak w filmie „Kler”. Nawet na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej wiadomość o odsunięciu się biskupa w cień zatytułowano tak, jakby przyczyną było dziennikarskie śledztwo na jego temat, a nie opisany w reportażu „zły dotyk”.

Czytaj też: Jak (nie) walczyć z pedofilią. Systemowe manewry Kościoła

Bulwersująca sprawa biskupa Szkodonia

Sprawa jest potrójnie bulwersująca. Po pierwsze dlatego, że po raz kolejny dowiadujemy się, iż w Kościele rzymskokatolickim w Polsce duchowny krzywdzi dziecko, wykorzystując przy tym jego religijność i zaufanie jego samego i jego rodziców. Sprawa szokuje nie dlatego, że duchowny ma akurat wysoką rangę kościelną, ale dlatego, że okazał się przestępcą. A to, że zrobił w Kościele karierę jako specjalista od rodziny, był wyświęcony na biskupa za pontyfikatu Jana Pawła II, cieszył się jego zaufaniem i pełnił m.in. obowiązki opiekuna duchowego kandydatów na księży, wpisuje się w tę samą złą sekwencję: zło w Kościele się działo, wszyscy milczeli.

Po drugie, rzecz dotyczy archidiecezji krakowskiej, którą obecnie zarządza abp Jędraszewski. Dlaczego kuria, mimo posiadanej wiedzy, czekała na instrukcje z Watykanu? Czy metropolita uważał, że sprawa jest kolejnym „atakiem na Kościół”? Kuria zareagowała mętnie i wykrętnie, tak jakby chciała umyć ręce i zasugerować, że winowajców milczenia trzeba szukać nie w kręgu obecnych współpracowników abp. Jędraszewskiego. W Krakowie krążą plotki, że kuria chciałaby tym gorącym kartoflem poczęstować poprzednika Jędraszewskiego w Krakowie kard. Dziwisza.

Czytaj też: Abp Jędraszewski zamienia pałac biskupi w twierdzę

Zła wiara, zły dotyk

Tak czy inaczej sprawie nie nadano biegu ani za Dziwisza, ani za Jędraszewskiego. Dopiero wieści z Watykanu i reportaż Wójcika zatrzęsły tutejszym Kościołem. I dopiero wtedy biskup opuścił diecezję, udając się w nieznanym kierunku. Wydał też oświadczenie, w którym odrzucił wszystkie zarzuty. Widocznie czuje się bezpiecznie, bo jego sprawa i tak może podpadać pod przedawnienie. W grudniu ubiegłego roku tak właśnie zadecydowała prokuratura krakowska. Jeśli Watykan dojdzie do przekonania, że bp Szkodoń powinien jednak ponieść jakąś karę, to będzie to kara kościelna.

Czytaj też: Abp Jędraszewski non grata na Śląsku

Po trzecie, bulwersuje opisana w reportażu reakcja rodziny dziewczyny na jej „przyjaźń” z duchownym. Rzuca ponury cień na sprawę z całkiem innej strony niż prawna. W Kościele dochodzi do zła nie tylko dlatego, że działa w nim zmowa milczenia, ale też dlatego, że panuje w nim przyzwolenie wiernych na takie zachowania, a kiedy wybuchnie skandal, część z nich gotowa jest zaprzeczać faktom i odsądzać od czci i wiary ofiary, za to bronić sprawców zła. Zły dotyk nie byłby możliwy bez złej wiary.

Czytaj też: Kościół nie chce wziąć odpowiedzialności za pedofilię

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną