JULIUSZ ĆWIELUCH: – Czego można dowiedzieć się o Polakach, badając ich śmieci?
EMILIA DEN BOER: – Stają się Europejczykami.
To chyba dobrze.
Niedobrze. Nie w tej kategorii. Europa jest jednym ze światowych liderów w produkcji śmieci. Polska na tle innych krajów unijnych produkuje stosunkowo mało odpadów. Ale statystyka nie zawsze wytrzymuje konfrontację z rzeczywistością, bo polskie śmieci kryją wiele tajemnic i zagadek.
Dla mnie zagadką jest gigantyczna produkcja odpadów przez Duńczyków. 780 kg na głowę to chyba rekord?
W UE tak, ale do Amerykanów im jeszcze brakuje. Duńczycy płacą cenę własnej uczciwości. Mają bardzo szczelny system gospodarki odpadami. I są tak skrupulatni, że nic nie umyka ich statystykom. Pomimo że produkują ponad dwa razy więcej śmieci niż Polacy, to możemy im zazdrościć morfologii ich odpadów. Statystyczny Duńczyk zużywa tylko cztery foliowe torby na rok, a Polak ponad 400.
Myślałem, że morfologia to badanie krwi.
W medycynie. W gospodarce odpadami zaczerpnęliśmy ten termin i również mówimy o morfologii, ale śmieci.
Trzymając się terminów medycznych, to czego nam brakuje, białych czy czerwonych krwinek?
Trzymając się terminów medycznych, to jesteśmy obecnie na granicy zawału.
Zawału śmieciami?
Też. Miałam na myśli zawał systemu gospodarki odpadami, który przez lata opierał się na przerzucaniu naszych kłopotów na innych. Konkretnie na Chiny, do których zamożna Europa eksportowała swoje odpady. Wszyscy przyzwyczaili się, że płynące do Europy statki z towarami z Chin w drugą stronę wiozły makulaturę, złom, tworzywa. Oprócz kilku surowców i wąskiej grupy dóbr luksusowych, odpady były głównym „dobrem” wysyłanym do największej fabryki świata.