Tylko siedem zebrań sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny udało się poprowadzić Magdalenie Biejat z Lewicy. Na ósmym została odwołana z funkcji. Głosowanie w tej sprawie to jedyny punkt w rozkładzie posiedzenia 16 stycznia. Kandydatką PiS na nową szefową jest Urszula Rusecka – zapowiedziała to w grudniu rzeczniczka partii Anita Czerwińska.
Urszula Rusecka, pokorna posłanka PiS
Karierę polityczną zaczynała w 1998 r. Miała 32 lata, gdy została radną w Wieliczce. W 2010 r. objęła funkcję wiceburmistrzyni miasta. Wybory parlamentarne w 2011 r. – zakończone porażką. W Sejmie Rusecka znalazła się w czerwcu 2015 r. dzięki Andrzejowi Dudzie. Kiedy wybrano go w maju na prezydenta, mandat po nim w Brukseli przejął Edward Czesak, a jego miejsce na Wiejskiej przypadło właśnie Ruseckiej. Mandat odnowiła w październiku 2015 r., a aktualna, IX kadencja Sejmu, jest jej trzecią.
Rusecka szefową komisji rodziny już była – kilka miesięcy przed zakończeniem poprzedniej kadencji Sejmu zastąpiła Bożenę Borys-Szopę, którą powołano do rządu.
Posłanka PiS jest zwolenniczką całkowitego zakazu przerywania ciąży. Mówiła o tym m.in. w styczniu 2018 r., kiedy w Sejmie debatowano nad obywatelskim projektem „Zatrzymaj aborcję” Kai Godek i Fundacji Życie i Rodzina: „Zdiagnozowana choroba czy niepełnosprawność u spodziewanego dziecka nie może uprawniać rodziców do aktu aborcji”. Komisja polityki społecznej i rodziny – priorytetowa ze względu na deklarowane przez PiS wartości – nie zrobiła jednak ani kroku, by zakazać aborcji.
Partii Kaczyńskiego wciąż nie jest na rękę inna niż prowizoryczna praca nad takim projektem: Godek chciałaby zakazu aborcji w sytuacji, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. W 2018 r. w Polsce wykonano 1076 zabiegów terminacji ciąży, w tym 1050 ze względu na wady letalne płodu. Zlikwidowanie tej najczęstszej przesłanki do aborcji oznaczałoby totalny zakaz aborcji nad Wisłą. Scenariusz z października 2016 r., czyli masowe czarne protesty, gwarantowany.
W PiS wygrywa więc pragmatyka. Rusecka będzie pilnować, by wydawało się, że sprawa „ochrony życia” jest dla partii priorytetowa.
Aborcja zagraża pokojowi
Posłanka należy do tych mniej aktywnych. W ubiegłej kadencji zgłosiła dziewięć interpelacji. Dla porównania: Urszula Augustyn (PO) w tym samym czasie – aż 123.
Władze klubu wyznaczały Rusecką do przedstawiania stanowiska PiS m.in. w sprawie rządowego projektu ustawy o świadczeniu uzupełniającym dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji, rządowego projektu ustawy o jednorazowym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów, zwanym Emerytura plus, czy projektu ustawy o Solidarnościowym Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych.
Jakie głosi poglądy? Kiedy w kwietniu 2019 r. trwał strajk nauczycieli, w Sejmie dopytywała: „Czy prawo nauczycieli do strajku, którego nie kwestionuję, (...) nie narusza art. 30 konstytucji, prawa do nauki, oraz art. 28 i art. 29 Konwencji o prawach dziecka przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych?”. Za największe zagrożenie dla pokoju uważa aborcję. „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?” – cytowała Matkę Teresę z Kalkuty, wnosząc o skierowanie projektu Kai Godek do komisji rodziny.
Podpisywała się razem z grupą innych posłów PiS m.in. pod ustawami sądowymi: nowelizacją ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (grudzień 2019), nowelizacją prawa o ustroju sądów powszechnych, ustawą o Sądzie Najwyższym i za kandydaturą Jakuba Steliny na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Na sali plenarnej zajmuje teraz miejsce w czwartym rzędzie, tuż obok Jerzego Polaczka i Janusza Śniadka. A więc dość blisko mównicy, przy której pewnie jeszcze nie raz będzie zachwalać politykę swojej partii.