Tegoroczne sesje budżetowe były szczególnie trudne. Samorządy muszą zacisnąć pasa, o co winią rząd PiS. Dlaczego? To właśnie politycy partii rządzącej obiecali nauczycielom podwyżki, ale subwencja oświatowa nie pokryje rosnących z roku na rok wydatków na oświatę. Samorządy nie mają innego wyboru, jak tylko brakujące miliony znaleźć w swoich kasach.
Niektóre postanowiły zabrać część pieniędzy żłobkom niepublicznym, do tej pory wspieranym dofinansowaniem w wysokości nawet kilkuset złotych na jedno miejsce. Są też samorządy, które z kilkuset złotych zejdą do zera. Na to ani rodzice, ani właściciele żłobków nie są gotowi.
Było 600 zł, nie będzie nic
W Poznaniu już pierwsze takie zapowiedzi cięć wywołały poruszenie. Do każdego miejsca stolica Wielkopolski dopłacała 600 zł miesięcznie. I będzie to robiła w przyszłym roku, ale tylko do sierpnia. W budżecie nie ma 5 mln zł na brakujące cztery miesiące.
Jaki będzie tego efekt? – W tej sytuacji będziemy musieli podnieść opłaty o kwotę brakującego dofinansowania. Nie mamy innego wyboru – mówi Beata Sobieraj ze Stowarzyszenia Żłobków Niepublicznych „ProRodzina”.
Z podwyżkami muszą się liczyć również rodzice z Olsztyna. Do każdego miejsca w żłobku prywatnym w tym mieście samorząd dopłacał 240 zł. W 2020 r. całkowicie z tego rezygnuje. – Takie nieobowiązkowe wydatki mogliśmy uwzględniać, gdy miasto było w lepszej kondycji finansowej. Niestety nadchodzący czas będzie dla wielu samorządów czasem wyrzeczeń – tłumaczy Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa miasta.