Na Lilce, siedmiolatce, szczególne wrażenie zrobiły granaty. Przynieśli je panowie, którzy przyszli na „warsztaty historyczne” do drugiej klasy w warszawskiej szkole społecznej. – Z dużym przejęciem córka opowiadała też o pokazie karabinów – opowiada Magdalena, matka Lilki, która od niej dowiedziała się o przebiegu zajęć. Po relacji małej Magdalena weszła na fejsbukową stronę fundacji, która prowadziła warsztaty. Znalazła zdjęcia dzieci z ich klasy, na których widać było, jak mierzą hełmy, przyglądają się pistoletom i kilkunastocentymetrowym nożom myśliwskim rozłożonym na szkolnych stolikach.
Wychowawczyni, poproszona o wyjaśnienia, odpowiedziała Magdalenie, że uzbrojenie było jednym z kilku elementów „prezentacji z okazji odzyskania niepodległości”, obok międzywojennych banknotów czy informacji o tym, jak odlewano ołowiane żołnierzyki. – Całość kosztowała jedyne 7 zł od dziecka – kontynuuje Magdalena. Dodaje, że rodzice nie wyrażali na zajęcia osobnej zgody, uznano je za jedne ze standardowych spotkań organizowanych co jakiś czas, by urozmaicić dzieciakom szkolną rutynę.
A co mieli pokazać?
Bez echa być może przeszłyby też podobne spotkania w ramach „Lekcji patriotyzmu” w przedszkolu w Bielsku-Białej i w prywatnym żłobku w Toruniu. Tak się jednak złożyło, że zdjęcia z tych wizyt zamieścił na swoim profilu obserwowany przez ponad 200 tys. osób Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Na fotografiach z Bielska-Białej przedszkolaki mierzą w rączkach granaty i stoją na baczność wokół karabinów i strzelb ułożonych w ich kierunku lufami. Na zdjęciach z toruńskiego żłobka maluch oparty na pluszowej dżdżownicy obejmuje paluszkami bagnet, a jego koledzy wyrywają sobie karabin.