Społeczeństwo

Jak naprawić szkołę po „reformie” PiS? Sprawdzamy programy wyborcze

Anna Zalewska jako minister edukacji Anna Zalewska jako minister edukacji Forum
Nauczyciele właśnie ogłosili, że 15 października rozpoczynają strajk. Szkoła wymyślona przez PiS na najbliższe lata (zresztą po łebkach i dość niestarannie) po prostu zrzeka się roli w życiu uczniów. A polityczni konkurenci nie wyjaśniają wprost, jak zamierzają ten bałagan posprzątać.

Tekst Joanny Cieśli o oświacie ukazuje się w ramach cyklu artykułów o tym, co partie przed wyborami do Sejmu i Senatu 13 października proponują wyborcom w najważniejszych dziedzinach. Jutro Joanna Solska o gospodarce.

Oświata nigdy PiS szczególnie nie obchodziła. W kończącej się kadencji partia skupiła się na tym obszarze tej działki, z którego mogła wyciągnąć dla siebie najwięcej społecznego poparcia: zlikwidowała gimnazja, bo z sondaży wyraźnie wynikało, że Polakom to się spodoba. Na następny sezon równie silną emocję dotyczącą szkół trudno wyszukać. Zatem jedyne, co dla PiS jest ewentualnie interesujące w perspektywie kolejnej kadencji, to ideologizacja – próba wykorzystania swojego oddziaływania do wpojenia dzieciom wzorców uznawanych za słuszne.

Czytaj także: Sprawdzamy wyborcze programy

PiS, czyli oświata scentralizowana

Rozdział poświęcony edukacji w pakiecie ze sportem i turystyką zajmuje ledwie 13 stron (mniej – dziewięć – poświęcono tylko ochronie środowiska). We wstępnej części jako oczywiste sukcesy wymienione są „reforma strukturalna oraz programowa” (czyli likwidacja gimnazjów), a także „przywrócenie przedmiotowego systemu nauczania” (wbrew światowym trendom). Pierwsze z nielicznych zaskoczeń jest takie, że autorzy programu jako osiągnięcie przedstawiają „zwrócenie większej uwagi na kreatywność ucznia, naukę krytycznego myślenia czy logicznego rozumowania”. Wymieniają też własne zasługi dla nauczycielskich budżetów, powtarzając rozpracowane wielokrotnie przez media manipulacje o największych od lat podwyżkach dla pracujących w szkołach. Swoistą brawurą jest zapisanie w programie przyszłorocznej sześcioprocentowej podwyżki, której nie ma w upublicznionym równocześnie projekcie budżetu.

W części dotyczącej tego, co przed nami, czytamy: „Wprowadzimy jasne zasady finansowania oświaty w Polsce. Dotychczasowy system, łączący głównie środki z budżetu państwa ze środkami samorządu, jest nieprecyzyjny, wywołuje spory o kompetencje i obowiązki”. Trudno się z tym nie zgodzić. Jako recepta przedstawiona jest jednak nader efemeryczna zapowiedź określenia odpowiedzialności finansowej państwa, a także samorządu – bez wskazania, kto mógłby za co odpowiadać. Dalej robi się gorzej: „Kurator z mocną pozycją zadba o przestrzeganie prawa w placówkach oświatowych. Nie dopuścimy do tego, aby Państwo pozbawione zostało możliwości kształtowania polityki oświatowej”. Brzmi to jak jasna zapowiedź dalszego wzmacniania i tak silnej dziś pozycji kuratorów, a także postępującej centralizacji w zarządzaniu oświatą.

„Nadamy wysoką rangę kierunkom pedagogicznym. Studia nauczycielskie staną się bardziej elitarne” – obiecuje PiS. Jak to osiągnie, nie ujawnia. Stwierdza natomiast, że miejsca na owych studiach powinny znaleźć „osoby o odpowiednich predyspozycjach osobowościowych”. Czy to zapowiedź badań osobowości w procesie rekrutacji na wyższe uczelnie, czy po prostu programowe pustosłowie?

Matematyka, patriotyzm i wojna

„Proces dydaktyczno-wychowawczy zostanie wsparty licznymi programami państwowymi. Przede wszystkim wdrożymy program podnoszenia poziomu nauczania matematyki i przedmiotów ścisłych” – czytamy dalej. To dobry kierunek, pytanie, kto ma to robić, skoro nauczycieli matematyki i informatyki dziś szkoły muszą dzielić między siebie, by dla każdej starczyło? Szczegółów nie ma.

Sążniste akapity poświęcone są natomiast wychowaniu patriotycznemu, którego także dotyczyć będą inspirowane przez rząd programy szkolne. „Uczniowie będą poznawać nasze dzieje i tradycje, korzystając z szerokiej oferty istniejących i budowanych muzeów, w tym Muzeum Historii Polski, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeów Żołnierzy Wyklętych, Muzeum Kresów, Muzeum Rodziny Ulmów, Muzeum J. Piłsudskiego w Sulejówku, Muzeum II Wojny Światowej (wraz z jego oddziałem na Westerplatte), Muzeum Auschwitz-Birkenau, Państwowego Muzeum na Majdanku czy Muzeum Zbrodni Piaśnickiej”. O ile naiwnością byłoby oczekiwać wśród przykładów Muzeum Polin, dziwi pominięcie Muzeum Narodowego czy choćby Etnograficznego, zdawałoby się najbardziej przydatnego do poznawania tradycji. Dla tych, którzy nie zdążyli policzyć: siedem na dziesięć wyszczególnionych muzeów dotyczy dziejów wojennych.

Czytaj także: Nie skończyli gimnazjum i na start mają słabsze wyniki

Lektury, święta narodowe, edukacji seksualnej brak

Autorzy zapowiadają, że szkoła wyposaży młodego człowieka w wiedzę i umiejętności pozwalające zrozumieć uregulowania prawne i realne mechanizmy demokratyczne oraz pozwoli mu odróżnić manipulację od rzeczywistości – co, znów, budziłoby aprobatę, gdyby nie zastanawiające rozwinięcie: „Ważną rolę w tym procesie odgrywać będzie poznawanie okresu zniewolenia Polski przez komunizm i procesu przechodzenia do demokracji”. Jakie „manipulacje” demaskowane będą w tłumaczeniu procesu przechodzenia do demokracji? „Jednocześnie szkoła wielką uwagę będzie poświęcała kształtowaniu postaw patriotycznych. Odpowiedni dobór lektur i treści programowych pozwoli utrzymać wspólny kod kulturowy, łączący kolejne pokolenia Polaków. Uczenie szacunku dla tradycji, bohaterów narodowych, obchodzenie świąt narodowych będzie ważnym elementem edukacji młodego pokolenia”.

Ten passus potwierdza dalsze kroczenie w kierunku przygniatania młodych ludzi lekturami i treściami nijak mającymi się do ich zainteresowań i codzienności.

Obok tego, co jest w programie PiS, niepokoi to, czego w nim nie ma. Nie wymienia się zatem takich wartości jak „wolność” czy „tolerancja”, czego – realistycznie rzecz ujmując – nie należało oczekiwać (pojawiają się pojęcia „autonomia szkoły” czy „wychowanie obywatelskie”, ale wyłącznie w funkcji reklamowych sloganów). Autorzy raportu piszą o upowszechnieniu stołówek, ale nie wracają już do tematu dentystów i pielęgniarek obiecanych „w każdej szkole”. Nie ma edukacji seksualnej, co również niejako jest oczywiste, nie ma jednak także ani słowa o psychologicznym i pedagogicznym wsparciu uczniów, brak troski o doradztwo zawodowe.

Czytaj także: Zapiski szkolne w czasach kryzysu

KO, czyli lżejsze tornistry i Komisja Edukacji Narodowej

Wśród propozycji politycznej konkurencji PiS nie ma bezpośrednich nawiązań do działalności obecnego rządu w obszarze oświaty; nikt nie pisze wprost, jak pisowski bałagan w szkołach posprzątać. Relatywnie najwięcej miejsca tematowi edukacji poświęca w programie Koalicja Obywatelska (18 stron, w pakiecie z kulturą).

KO obiecuje autonomię i podwyżki nauczycielom, a uczniom lekkie tornistry, ciepłe posiłki, praktyczną naukę i grupowe zajęcia dodatkowe rozwijające zdolności, korygujące braki oraz uczące współpracy. Samorządy mogłyby liczyć na możliwość dzielenia nauki w szkole podstawowej na segmenty w zależności od potrzeb (np. klasy 1–3 i 4–8 w osobnych lokalizacjach lub cała podstawówka w jednym budynku).

KO mówi też o unowocześnieniu kształcenia zawodowego i wprowadzeniu do szkół doradztwa kariery. Większość pomysłów składa się w dość interesującą całość poza tym, że sformułowana jest raczej mało konkretnie. Najciekawszy punkt programu KO to natomiast rekomendowany od kilku lat w gronach eksperckich postulat Komisji Edukacji Narodowej. Chodzi o złożoną ze specjalistów instytucję, która w perspektywie lat planowałaby zmiany szkoły, tworzyła podstawy programowe niezależnie od zmian rządów, pozostając – z założenia – niezależną od bezpośrednich wpływów partyjnych działaczy.

Czytaj także: Od teraz dyrektorzy będą donosić na swoich nauczycieli

Lewica nie chce religii, Koalicja Polska chce zmniejszyć klasy

Głównym wyróżnikiem pomysłu Lewicy na szkołę jest z kolei wycofanie z niej religii, wprowadzenie wiedzy o życiu seksualnym człowieka oraz edukacji antydyskryminacyjnej. Podobnie jak większość konkurentów Lewica zapowiada też cyfryzację szkół, podkreśla wagę współpracy, rozpoznawania „fake newsów” i znaczenia zmian klimatycznych.

Koalicja Polska (PSL i Kukiz ′15) skupia się na wyzwaniach organizacyjnych. Jak wszyscy zapowiada podniesienie pensji nauczycieli i ograniczenie biurokracji w szkołach. Ludowcy chcieliby też zmniejszenia liczby dzieci w klasach i większej samodzielności dla dyrektorów szkół.

Cztery lata rządów PiS: Szkoła, czyli cała wstecz

Konfederacja nie chce seksedukatorów i LGBT

Dość osobliwą, ale i najbardziej spójną, bo ultraliberalną wizję systemu oświaty przedstawia Konfederacja Wolność i Niepodległość. Proponuje urynkowić cały sektor: wprowadzić bon oświatowy, aby rodzice płacili nim za edukację swoich dzieci w tych szkołach, które najbardziej im się podobają (autorzy programu otwarcie przyznają, że „zaowocuje to wzrostem zróżnicowania szkół”).

„Uwolniony” ma zostać też zawód nauczyciela, w którym warunki pracy określać miałaby „umowa pomiędzy stronami i konkurencja pomiędzy szkołami, a nie relikty ustrojowe w rodzaju Karty Nauczyciela czy rejonizacji uczniów”. „Obronimy szkoły przed inwazją samozwańczych „seksedukatorów” i propagandystów ruchu LGBT” – zapowiadają konfederaci.

Czy szkoła zniknie z życia uczniów?

Na tle wszystkich tych – nowych i odświeżonych pomysłów – Komisja Edukacji Narodowej zaproponowana przez KO najwyraźniej rysuje się jako realizacja wniosków z tego, co działo się wokół szkoły w ostatnich latach. Projekt KEN najbardziej też mógłby popchnąć do przodu rozmowę o polskiej szkole. Ale czy w najbliższym czasie ma szansę zostać zrealizowany?

Pisowski zamysł ideologizacji szkoły – to jasne – niepokoi. By jednak powiódł się on na szeroką skalę, potrzeba byłoby wielu lat – w realiach nieustającego dostępu do mediów, informacji i możliwości wymiany myśli. Część uczniów może szybciej ulec indoktrynacji, przez co pogłębi się i zejdzie do młodszych pokoleń polaryzacja polityczna, podziały społeczne, powiększanie różnicy szans. Inni po prostu będą chodzić do szkoły i traktować ją coraz mniej serio.

Szkoła wymyślona przez PiS na najbliższe lata (zresztą po łebkach i dość niestarannie) po prostu zrzeka się roli w życiu uczniów. A to wielka strata, bo we współczesnych rozchwianych czasach każde źródło mądrego wsparcia jest dla dzieci bezcenne.

Czytaj także: Przegrane roczniki deformy

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama