Anna i Ryszard Wareccy zaczynają planować letnie wakacje w styczniu, choć pierwszą rundę telefonów i maili do nadmorskich pensjonatów powinni mieć za sobą już w okolicach Bożego Narodzenia. Ta zapobiegliwość nie jest jednak próbą skorzystania z oferty First Minute, to konieczność. Chęć znalezienia się nad polskim morzem latem z ciężko niesprawnym kilkunastoletnim dzieckiem.
– Ola urodziła się zdrowa, ale w czwartej dobie pojawiła się sepsa, która zahamowała jej prawidłowy rozwój – opowiada mama. Do dziś nie wiadomo, czy zasadniczą przyczyną lekoopornej padaczki i postępującej degradacji funkcji mózgu było zakażenie, czy ukryta wada genetyczna. 14-letnia Ola nie chodzi, nie widzi, nie jada samodzielnie. Obecnie wymaga całodobowej opieki. Jej rodzice skupili się na tym, aby stworzyć córce nie tylko przytulny dom, ale też rehabilitować ją w miarę dostępnych możliwości. – Jej stan często ulega pogorszeniu – przyznaje pan Ryszard. – Ale staramy się żyć normalnie, choć oczywiście każdy dzień podporządkowany jest Oli. Także podczas wakacji. Od tego nie może być urlopu.
Wyjazd nad morze to okazja, aby dziewczynka pooddychała nadmorskim lasem, posłuchała szumu fal, poczuła piasek na plaży. Przez cały rok większość czasu spędza w łóżku w swoim pokoju w Krakowie, objęta domową opieką hospicyjną. Na spacery wyjeżdża w specjalnym wózku rehabilitacyjnym, który jest szerszy i dłuższy od zwykłego wózka inwalidzkiego, wyposażony w udogodnienia, dzięki którym Ola może siedzieć. Trzeba go oczywiście zabrać ze sobą na wakacje, więc rezerwują w PKP miejsce w specjalnym przedziale wagonu sypialnego przeznaczonym dla niepełnosprawnych.
Do tego sprzęt, bez którego nie mogą się obejść: ssak z akumulatorem, kaszlator, nebulizator do podawania leków, koncentrator tlenu i blender.