Społeczeństwo

Szpitalny zawał

Szpitale bez lekarzy

Według raportu „Health at a Glance 2018” OECD i Komisji Europejskiej w Polsce brakuje ok. 30 tys. lekarzy. Według raportu „Health at a Glance 2018” OECD i Komisji Europejskiej w Polsce brakuje ok. 30 tys. lekarzy. Michael Kötter / Getty Images
Niemal codziennie gdzieś w Polsce zamyka się szpitalny oddział. Te, które działają, zmniejszają nawet o 20 proc. liczbę łóżek. A lekarzy brakuje około 30 tys.!
Żeby uzdrowić sytuację, potrzeba głębokiej reformy (niektórzy twierdzą, że doszliśmy już do takiego punktu, że trzeba cały system budować od zera).Andrey Popow/PantherMedia Żeby uzdrowić sytuację, potrzeba głębokiej reformy (niektórzy twierdzą, że doszliśmy już do takiego punktu, że trzeba cały system budować od zera).

Na trzy miesiące przed wyborami PiS nie może przyznać się do katastrofy, więc po cichu zwija, co się da. Przykłady? W województwie zachodniopomorskim z 7552 szpitalnych łóżek przez ostatnie pół roku ubyło 827. Podobnie jest w całej Polsce. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Jan Czarnecki ostatnie działania ministerstwa podsumowuje krótko: „pudrowanie umierającego”.

Judymów już nie ma

Na początku wakacji Szpital Miejski w Chorzowie poinformował o zawieszeniu na trzy miesiące oddziału hematologii i onkologii dziecięcej. Pacjenci będą przeniesieni do innych placówek.

Mama 4,5-letniej Marcelinki załamała ręce. Oby tylko gdzieś na Śląsk, pomyślała. Do Zabrza albo na Ligotę. Ale tam nie ma tylu miejsc, żeby wszyscy z Chorzowa się zmieścili. Zamknięcie oddziału to dla całej rodziny katastrofa. Marcelinka ma trójkę rodzeństwa. W ciągu tygodnia – gdy mama jest w szpitalu przy łóżku chorej córki – dziećmi zajmuje się babcia. Starsi synowie (8 i 10 lat) rozumieją, że mama z Marcelinką muszą być w szpitalu, ale dwulatek płacze za mamą. Gdy Marcelinę leczono w Chorzowie, obie przynajmniej na weekendy mogły wracać do domu w Rybniku. Jak przeniosą je gdzieś dalej, nie da rady.

Oddział Marcelinki trzeba zamknąć, bo po 1 sierpnia zostałby tam tylko jeden lekarz specjalista – ordynator dr Mariola Woszczyk, która właśnie złożyła wypowiedzenie. – To był akt desperacji i niestety tylko wybór mniejszego zła – przyznaje dr Woszczyk. – Nie można w ten sposób pracować. Kierowanie oddziałem onkologii, konsultacje w razie potrzeby dzieci z całego szpitala, do tego po południu poradnia. Nocne dyżury, po których trzeba odpocząć, a zatem opuścić szpital, pozostawiając oddział bez opieki specjalisty.

Polityka 29.2019 (3219) z dnia 16.07.2019; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Szpitalny zawał"
Reklama