Po sobotniej publikacji filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii w Kościele katolickim politycy zareagowali w najprostszy i najbardziej bezsensowny sposób: propozycjami zaostrzenia kodeksu karnego. Nie będą one miały większego wpływu ani na ściganie, ani na zapobieganie pedofilii w Kościele, ani na systemowe ukrywanie i ochronę pedofilów przez hierarchów. Prawo jest w tym względzie zupełnie wystarczające. Problem w tym, że nie jest egzekwowane. A nie jest egzekwowane przede wszystkim ze względu na panujący w Polsce sojusz ołtarza z tronem. Niezależnie od tego, kto rządzi.
Co w świetle prawa grozi za wykorzystywanie seksualne dzieci
Dziś prawo nie jest łaskawe dla sprawców wykorzystania seksualnego dzieci.
- Art. 200 – „obcowanie płciowe z małoletnim” lub dopuszczenie się wobec niej „innej czynności seksualnej lub doprowadzanie jej do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania” – kara od dwóch do 12 lat więzienia.
- Art. 197 – klasyczny gwałt wobec małoletniego – od trzech do 15 lat, a ze szczególnym okrucieństwem – od pięciu lat.
A więc przestępstwa pedofilskie karane są jak zbrodnie (zbrodnią jest czyn, za który można dostać minimum trzy lata więzienia). Przedawniają się nie wcześniej niż po pięciu latach od osiągnięcia przez ofiarę pełnoletności. Ale obowiązują też normalne okresy przedawnienia, a więc 20 lat w przypadku kary więzienia od trzech do 15 lat; 15 lat, gdy czyn stanowi występek zagrożony karą przekraczającą pięć lat; 10 lat – gdy stanowi występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą trzy lata. Ten ostatni przypadek najczęściej dotyczy przestępstw, za które skazuje się księży pedofilów.
Sąd może orzec zakaz kontaktów z dziećmi skazanym za przestępstwo pedofilskie na karę więzienia do maks. 15 lat.
Jak PiS chce walczyć z pedofilią
Pierwszy – tuż po otwarciu dostępu do filmu Sekielskich na YouTube – zareagował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podczas konwencji regionalnej partii w Szczecinie stwierdził: „To my podjęliśmy walkę z pedofilią, wprowadziliśmy rejestr pedofilów”. Dalej mówił: „Nie będzie »zawiasów«, będą surowe kary, być może nawet do 30 lat więzienia. I jeszcze jedno – granica odpowiedzialności karnej jest w Polsce, jeśli chodzi o wiek ofiary, zarysowana bardzo nisko – 15 lat. Ona będzie podwyższona, bo to jest konieczne. Trzeba być tutaj twardym”.
Prezes zapowiedział podniesienie granicy wieku zakazu kontaktów seksualnych – dziś to 15 lat. I wprowadzenie zasady zero tolerancji „nawet dla laureatów Nagrody Nobla”, co jest dość dziwne, bo jedynym żyjącym polskim laureatem tej nagrody jest Lech Wałęsa.
Chwalenie się przez PiS „rejestrem pedofilów” w kontekście pedofilii księży jest kuriozalne. Rejestr jawny został bowiem tak skonstruowany, że księża wykorzystujący seksualnie dzieci z reguły tam nie trafiają. Umieszcza się w nim bowiem tylko sprawców zgwałcenia dziecka lub zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem, a księża najczęściej karani są za „obcowanie płciowe” i „inne czynności seksualne” z dzieckiem poniżej lat 15 (art. 200 kk).
To widać także w filmie Sekielskich: księża najczęściej masturbowali się przy użyciu dzieci. Co do tych ofiar, które skończyły 15 lat, można mówić o wykorzystaniu stosunku zależności, ale takich przestępstw też nie ujawnia się w rejestrze. Poza tym resort sprawiedliwości zagwarantował sobie prawo nieumieszczenia skazanego w rejestrze, jeśli nastąpią jakieś szczególne okoliczności. Taką okolicznością bywa zapewne zawód skazanego, skoro w rejestrze jest – jak ustaliło OKO.press – tylko jeden ksiądz: 28-letni Marcin Ł., prawomocnie skazany 30 października 2018 r. za trzykrotne zgwałcenie 14-latki (dostał pięć lat więzienia i 15-letni zakaz pracy z małoletnimi).
Daniel Passent: Sekielscy do więzienia!
Szkodliwe skutki karania za seks
Kolejny pomysł PiS: podniesienie granicy wieku, do której karalne jest obcowanie osoby dorosłej z niepełnoletnią. Zważywszy na dzisiejsze obyczaje i mentalność, pomysł może dać absurdalne i szkodliwe społecznie skutki: karania 18-latków za obcowanie z 17-latkami.
Kolejny pomysł: podniesienie kar. Wyjątkowo absurdalny w przypadku zwalczania pedofilii wśród księży. Wiadomo – i są to fakty potwierdzone licznymi badaniami, dzisiaj niedyskutowalne – że prewencyjnie działa nie wysokość, a nieuchronność kary. Tymczasem problemem z pedofilią w Kościele jest systemowe ukrywanie i obrona księży przed odpowiedzialnością. Czyli przed karą – wysoką czy niską, bez znaczenia. O tym jest zarówno film Sekielskich, jak i dwa miesiące starszy raport o pedofilii w Kościele Fundacji „Nie Lękajcie się”, wręczony papieżowi Franciszkowi. W raporcie wymienia się 24 biskupów, którzy mieli kryć księży pedofilów, przenosząc ich z parafii do parafii i nie zabezpieczając dzieci przed kontaktem z nimi.
Wreszcie „brak zawiasów”, czyli możliwości orzeczenia kary w zawieszeniu, jest nieracjonalny, zważywszy że zawsze może mieć miejsce sytuacja, w której najniższa nawet kara wydaje się niecelowa – ot, choćby wspomniani nastolatkowie uprawiający ze sobą seks za obopólną zgodą, gdy jedno jest jeszcze w wieku „zakazanym”. Warto przypomnieć, że PiS jednocześnie postuluje podniesienie tej granicy.
Pomysły PO na walkę z pedofilią
PO ustami Grzegorza Schetyny ogłosiła swoje propozycje, też dotyczące kodeksu karnego. Nie tylko ogłosiła, ale już wniosła projekt do Sejmu. Przewiduje on zniesienie przedawnienia przestępstw pedofilskich, dożywotni zakaz pracy z dziećmi dla osób skazanych za pedofilię i możliwość powołania przez Rzecznika Praw Dziecka specjalnego zespołu prokuratorskiego ds. pedofilii.
Całkowite zniesienie przedawnienia obowiązuje dziś tylko wobec zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości i przestępstw wojennych, a także umyślnego przestępstwa funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków (zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności łączonego ze szczególnym udręczeniem).
Czy proporcjonalne jest zrównywanie pedofilii z takimi zbrodniami? Przypomnijmy, że ma to dotyczyć także nastolatków. Dziś, gdy opinia publiczna jest poruszona filmem Sekielskich, pewnie wydaje się to moralnie uzasadnione. Ale warto przypomnieć, że tak samo uzasadnione emocjonalnie wydawało się np. wprowadzenie – z inicjatywy prezydenta Komorowskiego – zakazu kontrmanifestacji po ekscesach narodowców na Marszu Niepodległości. A skończyło się ściganiem kontrmanifestacji smoleńskich.
Dożywotni zakaz pracy z dziećmi też może się okazać nieadekwatny, jeśli sprawca nie jest pedofilem, czyli osobą o zaburzonych preferencjach seksualnych, a po prostu się zakochał (mieliśmy taki przypadek nauczycielki i ucznia). Dlatego nie powinien być dla sądu obligatoryjny, a jedynie fakultatywny.
Natomiast możliwość powoływania przez Rzecznika Praw Dziecka „zespołu prokuratorów” jest całkowicie kuriozalna. Prokuratura to organ państwa i podlega Prokuratorowi Generalnemu. Żaden inny organ nie może sobie z niego wyjmować prokuratorów i nimi rządzić. Prokuratorzy nie mogą być wyjęci spod władzy przełożonych. Sytuacja, w której prokurator będzie podlegał „dwóm panom”, którzy w dodatku mogą mu dawać sprzeczne polecenia, jest groźna instytucjonalnie i dysfunkcyjna.
Wiosna chce nowej sejmowej komisji
Swój pomysł reakcji na pedofilię w Kościele ogłosił też lider Wiosny Robert Biedroń: „Będziemy żądali powołania parlamentarnej komisji do spraw zadośćuczynienia ofiarom Kościoła katolickiego. Komisji, która ma zbadać wszystkie przypadki naruszenia prawa w stosunku do dzieci i młodzieży, ze szczególnym uwzględnieniem pedofilii. Komisji, która będzie służyła temu, by przygotować raport szczegółowy na ten temat. Na czele komisji powinien stać przewodniczący wybierany przez Sejm za zgodą Senatu, w składzie której będą przedstawiciele wszystkich partii zasiadających w parlamencie, a w roli obserwatorów Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka”.
Kolejny raport oczywiście nie zaszkodzi. Choć nie bardzo wiadomo, jak komisja miałaby się przyczynić do zadośćuczynienia ofiarom. Do tego mogą się przyczyniać sądy, zasądzając odszkodowania. Wtedy Kościół będzie bardziej skłonny dawać je na zasadzie ugody, bez sądu.
Kościół utrudnia walkę z wykorzystywaniem dzieci
Brak tu najpoważniejszego problemu związanego z pedofilią w polskim Kościele: odpowiedzialności hierarchów za ukrywanie przestępstw, zapewnianie im bezkarności i narażanie dzieci na dalszy kontakt z nimi. Być może to nie przypadek, że nikt z polityków nie skonfrontował się z odpowiedzialnością biskupów.
A już dziś w prawie karnym są narzędzia pozwalające ścigać hierarchów niereagujących na pedofilię czy wręcz ukrywających sprawców.
Art. 160 kk mówi: „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo (...) ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Brak reakcji na czyny pedofilskie, przenoszenie z parafii do parafii i narażanie kolejnych dzieci to narażenie na utratę zdrowia – przynajmniej psychicznego, ale też fizycznego. W filmie Sekielskich mamy świadectwo mężczyzny, który jako chłopiec mało nie zagłodził się na śmierć, usiłując uniknąć wykorzystania seksualnego przez księdza.
Kolejny przepis: art. 162 kk. „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Dalej: art. 18 kk. „Odpowiada za pomocnictwo także ten, kto wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia czynu zabronionego swoim zaniechaniem ułatwia innej osobie jego popełnienie”. Czym jest nieodsunięcie księdza pedofila od kontaktów z dziećmi, jeśli nie umożliwieniem popełniania przestępstw? A biskupi niewątpliwie mają wobec wiernych szczególne obowiązki i władzę nad księżmi.
Wreszcie art. 240 kk – karalne niezawiadomienie organów ścigania o przestępstwie: „Kto, mając wiarygodną wiadomość o (...) dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 197 (zgwałcenie lub wymuszenie poddania się innej czynności seksualnej), art. 198 (seksualne wykorzystanie bezradności lub niepoczytalności innej osoby), art. 200 (obcowanie płciowe z osobą małoletnią lub doprowadzenie jej do poddania się czynnościom seksualnym), podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Hierarchowie, którzy chronią księży pedofilów, przenosząc z parafii do parafii i ukrywając ich przestępstwa, przyczyniają się do eskalacji problemu. Świadomość bezkarności i ochrony wpływa bowiem na szerzenie się wykorzystywania dzieci przez księży. To bezkarność, a nie wysokość kary, wpływa na gotowość do popełniania przestępstwa. Nie chodzi tylko o księży pedofilów, ale też o takich – a tych zapewne jest większość – którzy pedofilami nie są, ale wykorzystują dzieci, bo to jest łatwiejsze i bezpieczniejsze, gdy chcą zaspokoić swój popęd płciowy. Dziecko łatwiej zastraszyć, zmusić do milczenia, wierzy się mu mniej niż księdzu. Taka postawa Kościoła sprawia też, że ludzie wolą nie zawiadamiać o przestępstwie, spodziewając się, że będą zastraszani przez hierarchów i otoczenie.
Jeśli więc politycy naprawdę chcą walczyć z pedofilią w Kościele, powinni zerwać sojusz ołtarza z tronem, a także egzekwować prawo, by Kościół w Polsce nie utrudniał, ale wspierał tę walkę.
Czytaj także: W sprawie pedofilii biskupi mało wiedzą, ale dużo mówią