Są strajki, których nie ma. Strajk nauczycieli do takich należy. Sami nie wierzymy, że jesteśmy zdolni do buntu. Boimy się. Kiedy ZNP ogłosił wyniki referendum (prawie 79 proc. szkół w Polsce opowiedziało się za strajkiem, w okręgu łódzkim 87 proc., w moim liceum 83 proc. nauczycieli), przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Czy to się dzieje naprawdę? Czy nas za to nie ukarzą, nie zwolnią z pracy, nie wsadzą do więzienia?
Czytaj także: Ja, nauczyciel, przyzwyczaiłem się, że ludzie mają mnie za idiotę
Strajk nauczycieli – co nas czeka?
Każda rozmowa w szkole o strajku sprowadzała się do pytania, czy on naprawdę będzie i jakie spotkają nas za to konsekwencje. Jakie kary? Przyjdzie policja, straż miejska, wojsko? Cały ostatni tydzień żyliśmy nadzieją, że jednak się dogadamy. Że rząd pójdzie na ustępstwa, a nam spadnie wielki kamień z serca. Odetchniemy z ulgą. Jeszcze w poniedziałek rano, gdy o 8:00 wejdę do pracy i z niedowierzaniem podpiszę listę strajkową, poproszę koleżanki i kolegów, aby mnie uszczypnęli.
8 kwietnia każdy każdego będzie prosił o to samo. Uszczypnijmy się nawzajem, a być może okaże się, że to jest strajk, którego nie ma. Strajk, który nam się tylko marzy, a naprawdę zaczynamy kolejny dzień pracy. Pracy w pokorze i w strachu, że nie dość dobrze wdrażamy reformę, nie dość pilnie realizujemy nową podstawę programową. Że za karę nie będzie dla nas godzin w nowym roku szkolnym. Że zostaną tylko ci, którzy siedzieli cicho jak mysz pod miotłą i nie zdobyli się na choćby jeden gest sprzeciwu.
Joanna Cieśla: Propozycje rządu dla nauczycieli brzmią jak żart
Nauczyciele, odwagi!
Liderzy ZNP, aktywiści związkowi, Nauczyciele Roku, najbardziej znane twarze nauczycielskiego środowiska mają nam do przekazania jedno: „Nie bójcie się!”. Nie bójcie się strajkować, nie bójcie się mówić o edukacji własnym głosem, nie bójcie się swoich uczuć, swojej troski o polską szkołę, o ucznia, o dziecko. Nie bójcie się żądać szacunku dla swojej pracy. Koniec ze Strachem – główną zapłatą, jaką nauczyciele w Polsce otrzymują za swój wysiłek. Koniec z poniżaniem, lekceważeniem i niedocenianiem. Pracownik to coś więcej niż pęknięta kreda pod tablicą, kurz w kącie czy śmieć na podłodze – nie pozamiatacie nas.
Strajkujemy, aby nauczyć się odwagi. Żadna praca nie degraduje tak szybko, jak praca w szkole. Niska płaca odgrywa w tym pewną rolę, ale przecież nie główną. Najbardziej degraduje nas to lekceważenie, to przekonanie, że my nic nie robimy, że jesteśmy nierobami, których niezasłużenie obsypano licznymi przywilejami: niewiarygodnie krótkim czasem pracy, wakacjami, feriami, dniami wolnymi. Dla nauczyciela nawet godzina pracy trwa tylko 45 minut. W to kłamstwo wierzą już nieomal wszyscy. Także nauczycielskie dzieci zaczynają mieć z tym problem. Kiedy kilka dni temu jechałem jako opiekun na wycieczkę z uczniami do Gdańska, moja córka zapytała, ile płacę za ten wyjazd. Ile płacę jako nauczyciel? Naprawdę jedziesz za darmo, tato?
Jan Hartman: Rząd robi, co może, by obrzydzić nauczycieli
Strajkujemy dla siebie i dla was
Tak, strajkujemy, ponieważ chcemy przerwać tę degradację. To jest ciężka praca, mimo że jej nie rozumiecie. Z Gdańska wróciłem wyczerpany, jakbym spędził trzy dni w kamieniołomach. Spałem, bo na tym polega troska o bezpieczeństwo uczniów, każdej nocy po 40 min w hostelowym łóżku, a resztę w autokarze. Patrzyłem na steraną twarz mojego kolegi, który spał podobnie, i nie mogłem się powstrzymać: „Słuchaj, Marek, powiedz mi, dlaczego my wyglądamy tak staro? Ja mam 49 lat, a ludzie biorą mnie za 60-latka. Czy ty wiesz, że wszyscy uważają, że moja starsza o siedem lat siostra jest sporo ode mnie młodsza?”. No ale ona nigdy nie była nauczycielką.
My, nauczyciele, jesteśmy nienormalni, że się na to zgodziliśmy. Mówią nam ludzie i w to wierzą, że mamy frajdę, a nie robotę. Że nie znamy prawdziwej pracy, prawdziwego wysiłku. Więc skąd te sterane twarze, ten postarzały wygląd, ta zaciętość z przemęczenia, to utrudzenie wymieszane z zabiedzeniem? OK, praca z dziećmi daje radość, kontakt z młodzieżą to jest frajda, ale nie samą frajdą się żyje, nie samą radością pali się w piecu życia. Gdy nie ma szacunku, zrozumienia i godziwej zapłaty, wtedy nauczycielski piec gaśnie, a po pewnym czasie dla otoczenia i nawet sam dla siebie robi się wstrętny. Dlatego strajkujemy. My, brzydcy, wstrętni i starzy nauczyciele, choć się boimy, strajkujemy. Chcemy być piękni i cenni – dla Was.
Czytaj także: Bunt w szkole narastał od lat