Społeczeństwo

Brawo Gdańsk! Radni po stronie ofiar

Rada Miasta Gdańska decydowała m.in. w sprawie usunięcia pomnika księdza Jankowskiego. Rada Miasta Gdańska decydowała m.in. w sprawie usunięcia pomnika księdza Jankowskiego. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Tu było potrzebne zdecydowane działanie. I gdańscy radni nie zawiedli. Tak jak znaczna część społeczeństwa mają dość zamiatania kościelnej pedofilii pod dywan.

O seksualnym molestowaniu i pedofilii kapelana „Solidarności” prałata Henryka Jankowskiego w Gdańsku mówiło się od dawna. Że „gania za dziećmi”, że „lubi chłopców”. Ministranci sypiali u niego na plebanii, podawali gościom alkohol, lądowali u księdza w łóżku.

Ale lata 90. nie były dobrym momentem na nagłośnienie zła i osądzenie Jankowskiego. Panowała zmowa milczenia. Przecież to legenda „Solidarności”, zasłużony obywatel, człowiek możny i wpływowy. Prokuratura wszczęła śledztwo dopiero w 2004 r. Chodziło o „doprowadzenie do obcowania płciowego i poddania innej czynności seksualnej wobec małoletniego”, czyli Sławka pomieszkującego na plebanii, obsypywanego przez księdza drogimi prezentami. Zaraz potem ruszyło drugie dochodzenie – także w sprawie chłopca molestowanego przez kapłana. Oba śledztwa jednak umorzono.

Prałat Jankowski bez honorowego obywatelstwa

W grudniu zeszłego roku historię oskarżanego o pedofilię księdza opisała reporterka „Gazety Wyborczej” Bożena Aksamit. Wstrząsająca relacja Barbary, molestowanej w dzieciństwie przez Jankowskiego, sprawiła, że w mieście zawrzało. Temperatura podniosła się do tego stopnia, że w nocy z 20 na 21 lutego trzech młodych mężczyzn przewróciło pomnik prałata. I choć tego typu zachowanie może budzić sprzeciw: że wandalizm, że łamanie prawa, rozumiem tych chłopaków. W sytuacji gdy pedofilia w Kościele (nie tylko polskim) to problem znany od dekad, a przy tym równie długo ignorowany, bagatelizowany i, co gorsza, zakłamywany, nocna akcja wydaje się reakcją może i anarchistyczną, ale w pełni uzasadnioną. Wyrazem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ktoś wreszcie rąbnął pięścią w stół i powiedział: „Dość!”. „Nie chcemy w przestrzeni publicznej zła uosobionego, pogardy dla drugiego człowieka, (…) braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar” – deklarowali inicjatorzy tej akcji.

Radni Gdańska zrobili to już legalnie. Od dziś ks. Henrykowi Jankowskiemu nie przysługuje tytuł Honorowego Obywatela Gdańska, skwer przy kościele św. Brygidy nie nosi jego imienia, a pomnik kapłana zniknie z przestrzeni miasta. W czwartek 7 marca zdecydowali o tym radni reprezentujący Koalicję Obywatelską i klub Wszystko dla Gdańska. Radni PiS nie brali udziału w głosowaniu. Uchwała weszła w życie w dniu jej przyjęcia.

Niełatwa decyzja gdańskich radnych

Wstydem dla Gdańska byłaby dalsza obecność skompromitowanego prałata na miejskim skwerze, kpiną z jego ofiar – tytuł Honorowego Obywatela.

Aleksandra Dulkiewicz, świeżo wybrana prezydentka Gdańska, ma rację, mówiąc, że decyzje radnych nie należały dziś do łatwych. Śledztwa ostatecznie nie było, winy nie udowodniono. Ale – jak powiedziała niedawno Dulkiewicz w „Kropce nad I” – dziś w przestrzeni publicznej nie ma miejsca dla pomnika ks. Jankowskiego.

Bo głosów ofiar nie można już lekceważyć, złamanych żyć ignorować, honorować sprawców zła. To była jedyna słuszna decyzja.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama