Społeczeństwo

Pierwsze ofiary przekopu Mierzei Wiślanej

Wycinka drzew na Mierzei Wiślanej w Skowronkach Wycinka drzew na Mierzei Wiślanej w Skowronkach Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Rząd PiS przekopem chce zagrać na nosie Rosji. Poza tym trzeba suwerenowi pokazać, że coś się robi, że realizuje się obietnice. Więc przyszła pora na drzewa.

Harwestery poszły w las. Pracują dzień i noc. Pod osłoną policji i straży leśnej tną drzewa na terenie przewidzianym pod przekop Mierzei Wiślanej. Policja i straż są tam rzekomo po to, „żeby zapewnić bezpieczeństwo osobom postronnym”. A faktycznie – żeby nikt nie zakłócił pracy harwesterów.

Do wycięcia jest 25 ha lasu. A od 1 marca zacznie obowiązywać zakaz wycinki drzew ze względu na okres lęgowy ptaków. Stąd pośpiech. Tymczasem wciąż nie zostały rozstrzygnięte odwołania od decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia pod nazwą „Droga wodna łącząca Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską – lokalizacja Nowy Świat”. Tak oficjalnie nazywa się przekop.

Pośpiech przedlęgowy jest jednocześnie pośpiechem przedwyborczym. Podobnym do tego, który w październiku 2018 r. skłonił do nawiedzenia mierzei przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezes uzbrojony w łopatę osobiście wkopał słupek geodezyjny wyznaczający przebieg przekopu. Choć wtedy nie było ani decyzji środowiskowej, ani pozwolenia wodnoprawnego, ani zezwolenia na budowę. Ale była potrzeba politycznego gestu, który miał wesprzeć kandydata PiS na prezydenta Elbląga. Słupek zabrało morze, a kandydat przegrał.

Metoda faktów dokonanych

Decyzję środowiskową, która jest jednym z dokumentów kluczowych dla inwestycji, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie wydał 5 grudnia 2018 r. Kilka dni później nadał jej rygor natychmiastowej wykonalności. To umożliwiło inwestorowi (Urząd Morski w Gdyni) podejmowanie dalszych działań bez czekania na efekt odwołań od decyzji, czyli na to, aż decyzja stanie się ostateczna i prawomocna. Odwołania takowe złożyli Zarząd Województwa Pomorskiego oraz Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA. Ich rozpatrzenie jest obowiązkiem Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. GDOŚ milczy, a inne agendy rządowe wydają dalsze zgody (pozwolenie wodnoprawne, pozwolenie na budowę), jakby sprawa była już definitywnie przesądzona. Pewnie jest. I pisowska władza nawet nie stara się zachować pozorów, że prawo jest szanowane.

Rozpoczętą właśnie wycinkę lasu powinno poprzedzić płoszenie zwierzyny na terenie przeznaczonym pod wyrąb. Jednak zgodę na to wydaje marszałek województwa. Urząd Morski wystąpił o nią, ale jeszcze jej nie otrzymał. Wniosek był niekompletny, wymagał uzupełnienia. Ale kto by się przejmował?

W stronę Rospudy bis

Rząd PiS przekopem chce zagrać na nosie Rosji. Zamanifestować swoją suwerenność. Mówił o tym otwarcie Jarosław Kaczyński. Reszta to didaskalia tworzone na użytek osób nieskłonnych do gestów, zwłaszcza kosztem dużych pieniędzy i przyrody. Stąd opowieści o rozwoju gospodarczym i społecznym, jaki przekop zapewni Elblągowi i okolicy, i o tym, że będzie on miał znaczenie dla obronności kraju. Ot, bajki z mchu i paproci.

Jakieś znaczenie może mieć dla turystyki, bo zapewne przyciągnie żeglarzy. To niewiele. Zarówno marszałek pomorski, jak i ekolodzy uważają, że pożytki z inwestycji przedstawiane w oficjalnych dokumentach są przeszacowane, natomiast koszty finansowe, straty w przyrodzie, w tym chronionej (Natura 2000), oraz ryzyka związane z budową kanału – są niedoszacowane. Ba, nawet RDOŚ w Olsztynie zakłada, że w trakcie inwestycji mogą się pojawić problemy, których wcześniej nie przewidziano. Jednak mimo to wyraża zgodę. Czyli pomija przyjętą dla Natury 2000 zasadę przezorności.

W grudniu 2018 r. Komisja Europejska zwróciła się do władz polskich o raport środowiskowy i decyzję środowiskową RDOŚ, żeby przeanalizować owe dokumenty. Na stanowisko KE rządzący też nie poczekali. Harwestery posłano w las, bo kolejne wybory tuż-tuż. Trzeba suwerenowi pokazać, że coś się robi, że realizuje się obietnice. Problem w tym, iż politycy PiS wyczerpali już arsenał gestów symbolicznych, typu wbijanie łopat, wkopywanie słupka. Więc przyszła pora na drzewa.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną