Społeczeństwo

Od prokuratora do prorektora

Dlaczego tak szybko znowelizowano ustawę o szkolnictwie wyższym?

Dziedziniec Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Dziedziniec Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Facebook
Jak się ma władzę absolutną, można nawet zmieniać ustawę dla jednej osoby. To przypadek wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich.

Na ostatnim posiedzeniu parlamentu w trybie ekspresowym najpierw Sejm (komisja i trzy czytania), a zaraz potem Senat znowelizowały (już po raz czwarty) uchwaloną niedawno ustawę o szkolnictwie wyższym i nauce, szumnie zwaną Konstytucją dla Nauki wicepremiera Gowina. Weszła w życie zaledwie cztery miesiące temu, w październiku.

Poprawka w ustawie dla Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu

Projekt poprawki złożyła grupa posłów PiS. Dotyczył jednego zaledwie przepisu, w dodatku dość rzadko mającego zastosowanie: kto ma pełnić obowiązki rektora, gdy sprawującemu tę funkcję wygaśnie mandat. Dotychczas ustawa przewidywała, że obowiązki rektora, do czasu nowych wyborów, pełni najstarszy członek senatu posiadający co najmniej stopień doktora. W myśl uchwalonej właśnie noweli obowiązki rektora w takiej sytuacji będzie pełniła osoba wskazana w statucie uczelni, a gdy statut takiej osoby nie wskazuje, wtedy najstarszy członek senatu. Jedyną uczelnią w Polsce, której rektor nie może sprawować mandatu, bo jest zawieszony w pełnieniu obowiązków przez prokuratora, jest wrocławski Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich.

– Dlaczego zajmujemy się tak drobną sprawą, a nie sprawami naprawdę poważnymi, dotyczącymi nie jednej uczelni, nie jednego rektora, który ma kłopoty prawne? – zastanawiał się prof. Marek Rocki, były rektor SGH i senator Platformy Obywatelskiej, który jako jedyny zabrał głos podczas debaty w Senacie. – Tymczasem wciąż nie ma nowelizacji dotyczącej 50 proc. kosztów uzyskania i tysiące nauczycieli akademickich jest zagrożonych tym, że będą musieli zwracać niezapłacone podatki, a uczelnie pokrywać tego koszty.

Czytaj także: Dziwne losy ustawy o szkolnictwie wyższym

Kłopoty rektora wrocławskiej uczelni

Jakie prof. Marek Z., rektor wrocławskiej uczelni, ma kłopoty, pisaliśmy trzy lata temu w artykule „Biznes i medycyna”. Wrocławski Uniwersytet Medyczny miał większościowy pakiet w wielkim informatycznym przedsięwzięciu Data Techno Park i tuż po tym, gdy udało się uzyskać dofinansowanie ze środków publicznych (ponad 120 mln zł) na stworzenie gigantycznej serwerowni, przechowującej dokumentację medyczną wszystkich polskich obywateli, umorzył swoje udziały na rzecz prywatnej spółki. Decyzję podjął rektor prof. Marek Z., nie przedstawiając jej nawet senatowi do dyskusji. Po śledztwie prowadzonym przez katowicką delegaturę ABW usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenia uczelni na stratę przeszło 4 mln zł. Rektor złożył zażalenie na zawieszenie go przez prokuraturę w pełnieniu obowiązków rektora.

Ustawa wchodzi w życie – bez vacatio legis

Po zawieszeniu w pełnieniu obowiązków przez prokuraturę dotychczasowego rektora prof. Marka Z. uczelnią rządził przez miesiąc prorektor Ponikowski. Gdy zorientowano się, że to sprzeczne z ustawą, w styczniu senat wrocławskiej uczelni powołał na wakujące stanowisko prof. dr hab. Halinę Grajetę, najstarszą członkinię senatu. Teraz, po nowelizacji, będzie musiał ją odwołać. Bo statut uczelni pełnienie obowiązków powierza prorektorowi prof. dr. hab. Piotrowi Ponikowskiemu. I to natychmiast. Bo nowelizacja wchodzi w życie bez vacatio legis, co wzbudziło zastrzeżenia biura legislacyjnego kancelarii Senatu.

Rezygnacja z okresu dostosowawczego możliwa jest tylko wówczas, gdy wymaga tego ważny interes państwa i nie jest to sprzeczne z zasadami demokratycznego państwa prawa. Trudno zgadnąć, jaki ważny interes państwa uzasadnia rezygnację z vacatio legis w tym przypadku. I samo pospieszne wprowadzanie tej zmiany w ustawie.

Więc niektórzy obawiają się, że cała ta szopka służy tylko utrzymaniu władzy tej grupy, która już właściwie tę wrocławską uczelnię pogrążyła.

Czytaj także: Od plagiatora do kunktatora, czyli Akademia Medyczna we Wrocławiu

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną