Społeczeństwo

Badają, co ślina na język przyniesie

Badają, co ślina na język przyniesie. Komercyjne testy genetyczne to wielki kit

Prof. Maria Sąsiadek: „To są testy lifestylowe, a nie medyczne.” Prof. Maria Sąsiadek: „To są testy lifestylowe, a nie medyczne.” Tim Flach / Getty Images
Polska z nieuregulowanym statusem komercyjnych badań genetycznych pozostaje skansenem Europy. Jedne firmy próbują na podstawie testów określić nasz poziom empatii, a inne – czy powinniśmy solić jajka. A między tym wszystkim ryzyko raka, schizofrenii i innych ciężkich chorób...
Pobieranie próbki materiału biologicznego do badań DNA.Polityka Pobieranie próbki materiału biologicznego do badań DNA.

W kuluarach ostatniego kongresu medycyny estetycznej i anti-aging w warszawskim hotelu Hilton rzucały się w oczy dwie rzeczy: napompowane jak pontony usta lekarek, które marnie zaświadczały o ich kwalifikacjach, oraz nie mniej nadmuchany temat testów genetycznych, oferowanych szumnie jako „narzędzie wspomagające w medycynie estetycznej”.

Choć był to 18. kongres, po raz pierwszy poświęcono takim badaniom jedną z sesji plenarnych. Czyżby z nadzieją, że skoro specjalistki od odmładzania nie radzą sobie z instrumentami do powiększania warg, to może „narzędziami genetycznymi” wyrządzą pacjentkom mniejszą krzywdę? Bo przecież, jak zachęcali na stoiskach przedstawiciele firm genetycznych, dzięki nim przyciągną więcej klientów skłonnych poznać mocne i słabe strony własnych genów. Ktoś chce się skupić na poprawie urody, dowiedzieć się, co jeść, by dłużej żyć, i przed czym się chronić, by nie umrzeć przedwcześnie – medycyna anti-aging czeka właśnie na takich. Na naiwnych, którym poza botoksem i wypełniaczami można za grubą forsę wcisnąć genetyczny kit.

Testy lifestylowe

Dr Dorota Wydro z Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej i Anti-Aging prezentowała na kongresie wykład „Moje życie przed i po teście genetycznym”. Aż tak się zmieniło? – Test zrobiłam z ciekawości, trochę dla rozrywki. Ale gdybym mogła w młodszym wieku, pewnie lepiej chroniłabym się w różnych aspektach swojego życia. Wiedziałabym, że mam zwiększone predyspozycje do różnych chorób albo że problemy z paznokciami mogą być konsekwencją predyspozycji do niedoboru żelaza.

Czy warto za to zapłacić ponad 1 tys. zł? Oznaczanie poziomu żelaza tradycyjną metodą kosztuje ok. 8 zł. Skłonność do nadciśnienia lub zawałów może wynikać z genów, ale czy nie wystarczy przyjrzeć się rodzicom i krewnym, by wyciągnąć podobne wnioski dla siebie?

Polityka 2.2019 (3193) z dnia 08.01.2019; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Badają, co ślina na język przyniesie"
Reklama