Społeczeństwo

Miało być „Za życiem”, a nie jest i nie będzie

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po trwających rok przygotowaniach i konsultacjach 18 grudnia zdecydowano o tym, że środowiskowe domy samopomocy dla dorosłych jednak nie powstaną.

Miało być pięknie. Jak na warunki polskie. Albo przynajmniej – bliżej europejskiego standardu. Środowiskowe domy pomocy nowego typu dla dorosłych. To te przypadki, które – choć chodzi o kochanych ludzi – zmieniają życie opiekunów w piekło. Całodobową opiekę nad osobą z ciężkim typem autyzmu, ze sprzężonymi niepełnosprawnościami, skutkującymi np. silną i niekontrolowaną agresją, można porównać do wyprawy na wojnę, na pierwszą linię strzału.

Uwaga jest cały czas napięta, czujność – na sto procent, ciało eksploatowane do granic. Żadna wojna nie trwa w nieskończoność. A życie opiekuna – właśnie tak. Nic nie jest tak potrzebne opiekunom jak podzielenie z kimś tej odpowiedzialności. I jakaś wyręka w codziennej, nieustannej harówce.

Ustawa „Za życiem” miała dawać nadzieję

Wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze. Po trwających rok przygotowaniach, konsultacjach, rozmowach, zebraniu 12 tys. podpisów zainteresowanych osób – opiekunowie byli przekonani, że mają poparcie państwa. Przynajmniej takie były obietnice, zapisane zresztą w programie szumnie nazwanym „Za życiem”. Powstał nawet stosowny projekt ustawy.

Czytaj także: Ustawa Za życiem – czy przeciwko?

Fakty dokonały się po cichutku, bez rozgłosu, bez zawiadamiania zainteresowanych. 18 grudnia rodzice odnaleźli na stronach ministerstwa rodziny link, a pod nim zmieniony projekt ustawy, z którego domy pomocy zniknęły. Nawet trudno powiedzieć, że chodzi o pieniądze.

Reklama