Aktorka Keira Knightley w programie Ellen DeGeneres wyznała, że jej córka ma zakaz oglądania filmów Disneya, zwłaszcza tych, w których bohaterki czekają na księcia z bajki. Na czarnej liście znalazły się „Kopciuszek” i „Mała Syrenka”.
Dyskusja o filmach Disneya trwa od lat
Wypowiedź Knightley wpisuje się w trwającą od lat dyskusję nad disneyowskimi księżniczkami. Bohaterki animacji to ważne postaci amerykańskiej popkultury, a filmy z nimi to potężna gałąź amerykańskiego biznesu. Disney co roku wypuszcza nowe zabawki i produkty z wizerunkami popularnych bohaterek. I zarabia na tym krocie.
Jednocześnie animowane księżniczki przez lata były podsuwane dziewczynkom jako ideał zachowania i piękna. Do lat 90. bohaterki czekały na wyzwolenie przez księcia – to Śpiąca Królewna, Królewna Śnieżka, Kopciuszek czy Mała Syrenka. Książę miał je zabrać do wspaniałego zamku, gdzie żyli długo i szczęśliwie.
Czytaj także: Koniec Photoshopa? Znana aktorka w sesji bez retuszu
Wszystkie bohaterki, wygładzone i uproszczone w stosunku do swoich literackich pierwowzorów (warto pamiętać, że „Kopciuszek” to jedna z najstarszych bajek naszego kręgu kulturowego), miały oddawać cechy idealnej dziewczyny. Ślicznej, rozśpiewanej, pogodnej i posłusznej. Jeśli się buntowały, to tylko z miłości. Pozbawione wyraźnych cech charakteru były idealne, ale nijakie.
Disney się zmienia
Od lat 90. księżniczki Disneya stawały się coraz bardziej niezależne i zamiast czekać na ocalenie, wspierały głównego bohatera w walce ze złem. W ostatnich latach bohaterki Disneya coraz mniej koncentrują się na spotkaniu księcia z bajki: w „Krainie Lodu” ważniejsza od księcia staje się siostrzana miłość, a w „Moanie” bohaterka ma ważniejsze rzeczy na głowie niż szukanie ukochanego.
Sam Disney w swoich współczesnych produkcjach dystansuje się od przeszłości. W aktorskich wersjach popularnych animacji często zmienia się perspektywa i znaczenie postaci. W „Maleficent” najważniejsza staje się zła czarownica, która ostatecznie nie jest zła, tylko skrzywdzona i wykorzystana przez mężczyzn. Z kolei współczesny „Kopciuszek”, choć trzyma się blisko pierwowzoru, próbuje pokazać bohaterów jako równiejszych sobie. W „Krainie Lodu” jedynym z drugoplanowych wątków jest niebezpieczeństwo miłości od pierwszego wejrzenia – która przecież jest podstawą klasycznej disnejowskiej animacji. Natomiast w najnowszym filmie „Wreck it Ralph” księżniczki narzekają na stereotypowe traktowanie.
Czytaj także: Disneyowskie miasto przyszłości
Na tym tle wypowiedź Keiry Knightley doskonale wpasowuje się w trend – który zdaje się popierać sam Disney – by nie wracać z sentymentem do animacji, w których kobiety to głównie damy w opałach. Zwłaszcza że – nie ukrywajmy – bajki Disneya nie są uczciwą reprezentacją klasycznych historii. Pozbawione przemocy obecnej w oryginale, z obowiązkowym dobrym zakończeniem, pokazują jedynie, jak niewiele zostaje z opowiadanych przez stulecia historii, kiedy zostaną przemielone przez amerykański show-biznes.
Zakazy zawsze wywołują emocje
Pod tym względem zakazywanie oglądania córce disneyowskiego „Kopciuszka” nie wydaje się ani krokiem złym, ani szczególnie radykalnym. W końcu w przypadku literatury robimy podobnie – większość dzieci nigdy nie poznaje oryginalnych bajek braci Grimm czy Andersena, tylko ich ugrzecznione, ugładzone wersje: bez przemocy, śmierci i wszystkiego, co z dzisiejszej perspektywy wydaje się nieodpowiednie.
Ale zakazy dotyczące dzieł kultury zawsze wywołują emocje. Być może dlatego, że kojarzą się z niebezpiecznym odcinaniem się od własnej przeszłości – próbą przepisania historii kultury na wartości obowiązujące dziś. Ale trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia z rozmową o produkcjach dla dzieci, często kształtujących ich wizję świata i własnych możliwości.
Zmiany zachodzą szybko
W przypadku pokazywania możliwości kobiecych bohaterek w ostatnich dekadach zmiany zaszły niesłychanie szybko. Współczesny model wychowywania ma na celu to, by dziewczynka zdawała sobie sprawę, że może osiągnąć wszystko i nie jest gorsza od chłopców. Takiego podejścia nie znajdziemy w większości starszych książek dla dzieci czy animacji. Doświadczenie podpowiada jednak, że zakazane treści zawsze smakują najsłodziej. „Kopciuszek”, który na współczesnej dziewczynce może nie zrobić większego wrażenia, jeśli stanie się dziełem zakazanym, może przyciągać dużo bardziej.
Nie tylko Keira Knightley
Co ciekawe, niemal równolegle z Keirą Knightley wypowiedziała się w prasie Kristen Bell, amerykańska aktorka, która użyczyła głosu księżniczce Annie w „Krainie Lodu”. Bell zauważyła, że Królewna Śnieżka wysyła dzieciom cały zestaw niewłaściwych przekazów – od brania jedzenia od nieznajomych po całowanie śpiących kobiet bez ich zgody. Bell proponuje inne rozwiązanie sprawy. Zamiast zakazywać animacji, ogląda je razem z dziećmi, a w kluczowych miejscach zadaje pytania i podpowiada właściwie zachowanie w danej sytuacji.
To idealny sposób na wprowadzanie dzieci w świat kultury. Tym, w co dzieci należy wyposażyć, jest krytyczne podejście, każące podważać to, co widzimy na ekranie, i zadawać pytania, dlaczego bohaterowie filmów i książek zachowują się w określony sposób. Wtedy niezależnie od tego, co dziecko obejrzy, rodzic będzie mógł spać spokojnie, bez obaw, że jego córka zdecyduje się uciec na bal w poszukiwaniu przystojnego męża.