Kto jest sprawcą
Dziennikarz Ron Bergman o tym, czy oczekuje przeprosin ze strony polskiego premiera
Sławomir Sierakowski: – Jaki był wizerunek Polski w Izraelu przed obecnym kryzysem?
Ronen Bergman: – Izraelska opinia publiczna postrzega Polskę głównie przez pryzmat drugiej wojny i ten wizerunek nie różni się od wizerunku krajów, które znajdowały się pod niemiecką okupacją i w jakimś stopniu kolaborowały z nazistami, wydając im Żydów, czyli Francji, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Węgier. Powstało wiele filmów dokumentalnych, które o tym opowiadają. Pamiętam jeden z nich – o Litwinach, którzy doskonale wiedzieli o egzekucjach w lesie za ich wioską i nie przeszkadzało im to w przejmowaniu mienia po zamordowanych.
Z drugiej strony jest też wiele historii o ludziach z Europy Wschodniej, którzy ratowali Żydów. W 2008 r. byłem razem z ówczesnym dyrektorem Szin Betu (izraelskiego kontrwywiadu) w polskiej wiosce, która znajdowała się na trasie marszu śmierci i nieopodal której naziści zabili żydowskich więźniów. Polski ksiądz z tej wioski polecił grabarzom pochować zwłoki na katolickim cmentarzu i postawić pomnik upamiętniający zamordowanych z ich obozowymi numerami, ponieważ oczywiście nie znano ich nazwisk. Wiele lat później Szin Bet razem z instytutem Yad Vashem zorganizował poszukiwania mające na celu ustalenie tożsamości tamtych ofiar i w 2008 r. odbyła się tam bardzo wzruszająca ceremonia poświęcona pamięci zamordowanych, na której obecni byli także ich odnalezieni krewni i potomkowie. Takie jest zasadnicze postrzeganie tej kwestii, widać, że ten medal ma dwie strony.
Teraz każdy ogląda swoją stronę medalu?
Po upadku komunizmu Izrael był bardzo otwarty na budowanie dobrych relacji z krajami Europy Wschodniej, ale po wprowadzeniu nowego prawa przez Polskę nawet premier Netanjahu, któremu zależy na poparciu Polski, i który chciał się od całej sprawy odciąć, był zmuszony potępić nową ustawę i polskie władze.