Społeczeństwo

Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt musi cieszyć

Jak podkreślają autorzy ustawy, okrucieństwo wobec zwierząt związane jest z zachowaniami antyspołecznymi. Jak podkreślają autorzy ustawy, okrucieństwo wobec zwierząt związane jest z zachowaniami antyspołecznymi. Olu Eletu / Unsplash
Jak każdy akt prawny, wartość i skuteczność nowej ustawy zweryfikuje dopiero praktyka.

Sejm przegłosował rządowy projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt oraz Kodeksu karnego. Warto się ucieszyć, bo sprawa jest ważna i przybliża nas nieco ku cywilizowanemu światu. Zwłaszcza że przeciwny był tylko jeden z obecnych na sali, poseł Kornel Morawiecki. To kompletnie niezrozumiała postawa. Może po prostu pan poseł nie wiedział, czego dotyczy głosowanie?

Ustawa uwzględnia wiele sugestii organizacji prozwierzęcych, spraw, o które walczono od lat. Likwiduje wiele nonsensów. Jest bardziej precyzyjna. Jest też teraz bardziej restrykcyjna, zaostrza (z dwóch do trzech lat więzienia) kary za znęcanie się nad zwierzętami: za szczególne okrucieństwo można trafić do więzienia nawet na pięć lat! „Przez znęcanie nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień” – uściślił ustawodawca. Znęcanie się to „bicie zwierząt, a w szczególności przedmiotami twardymi i ostrymi, używanie uprzęży, pęt, stelaży, więzów, kolczatek lub innych urządzeń zmuszających zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodujących zbędny ból, uszkodzenia ciała albo śmierć”. Ale także „utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa, w pomieszczeniach albo klatkach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji”.

A wreszcie „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie zapewniającej dobrostan” – sprawa wigilijnego karpia wydaje się wreszcie potraktowana poważnie.

Znęcanie się to także „utrzymywanie zwierzęcia bez pomieszczenia chroniącego go przed zimnem, upałami lub opadami atmosferycznymi; świadome i bez przyczyny zaniechanie podjęcia lub kontynuowania leczenia zwierzęcia w przypadku stanu lub choroby, które powodują ból lub cierpienie lub prowadzą, albo mogą prowadzić, do jego śmierci”.

Bestialstwo wobec zwierząt jest powszechne

Jak podkreślają autorzy ustawy, okrucieństwo wobec zwierząt związane jest z zachowaniami antyspołecznymi. Zauważono także współistnienie okrucieństwa wobec zwierząt i przemocy w rodzinie, zarówno wobec partnerów życiowych, jak i dzieci. Bardzo mnie ucieszyło takie stanowisko, bo jestem przekonana, że najpierw morduje się psa czy kota, a potem babcię lub niemowlaka. Pisałam o tym wielokrotnie.

Jak się okazuje – i potwierdziły to raporty NIK – bestialstwo jest zjawiskiem powszechnym i właściwie coraz go więcej. Dlatego apele o zaostrzenie kar brzmiały coraz głośniej. Może należało jeszcze je zaostrzyć, Wysoki Sejmie? Może należało zrobić jeszcze więcej, żeby sądy nie lekceważyły zjawiska okrucieństwa wobec zwierząt.

W nowych przepisach znalazł się zapis, który naprawdę cieszy: osoby karane za znęcanie się nie będą mieć prawa posiadania zwierzęcia. To oznacza koniec z dotychczasową praktyką, kiedy traktowane okrutnie zwierzę wracało do swego oprawcy, zwykle właściciela, gdy ten opuszczał areszt czy zapłacił grzywnę. Kpił sobie z prawa. Mógł z czworonogiem zrobić, co chciał, i zwykle kończyło się to tragicznie. Teraz już tak nie będzie. Poprawkę (autorstwa Platformy Obywatelskiej) poparł entuzjastyczne prezes Jarosław Kaczyński. Może dlatego zagłosował za nią (i za całym nowym prawem) sejmowy klub PiS.

Co przynoszą zmiany w ustawie o ochronie zwierząt

Kaczyński, znany miłośnik zwierząt, rzadko zabierał publicznie głos, broniąc ich praw. To się zmieniło. Teraz Jarosław Kaczyński jest na pierwszej linii, to dzięki niemu były już minister Szyszko musiał się wycofać z pomysłu strzelania do łosi. Dzięki niemu także nowa ustawa powstała, wiadomo, że popierał ją zdecydowanie, i została przez Sejm przegłosowana. Prezes poparł też mocno zakaz hodowli zwierząt futerkowych, czym zapewne nie zaskarbił sobie przychylności hodowców.

W nowej ustawie jest też zakaz trzymania psów na łańcuchu. Wejdzie wprawdzie – niestety – dopiero w 2020 roku, ale już teraz łańcuch został wydłużony do pięciu metrów. To ważna zmiana. Psy, latami żyjące przy budzie – lepiej powiedzieć: wegetujące przy niej – to zmora naszych wsi i miasteczek. Tymczasem zakaz łańcuchowy obowiązuje w większości cywilizowanych krajów europejskich. Nawet na Węgrzech nie wolno tak traktować zwierząt, o których lubimy mówić, że są naszymi przyjaciółmi. Czy można sobie wyobrazić takie psie życie, od urodzenia do śmierci na łańcuchu, jak w więzieniu? Często bez dostępu do wody i pożywienia. Nawet wysiusiać się nie można swobodnie. Albo trzeba dreptać we własnym moczu. Czy można taką egzystencję nazwać życiem?

Będzie zakaz tresury i występów dzikich zwierząt w cyrkach. No wreszcie! Dostrzeżono cierpienia i stres istot żyjących w niewoli i skazanych na zachowania nic z ich naturalnym sposobem zachowania wspólnego niemających. Żyjemy w XXI wieku, tygrys skaczący przez płonącą obręcz to nie jest widok, który powinien dziś bawić. Gratulacje dla wszystkich prezydentów miast, którzy już dziś nie wpuszczają na swój teren cyrków z tresurą dzikich zwierząt.

Nowa ustawa porządkuje też wiele spraw, wyraźnie określa obowiązki gmin w stosunku do bezdomnych zwierząt i schronisk. Czy to koniec marnowania pieniędzy na ochronę zwierząt? Czy koniec bezkarności hycli, którzy odławiali psy tylko dlatego, że były to przede wszystkim wielkie pieniądze, płynące z gminnej kasy do ich kieszeni?

Będzie obowiązek czipowania psów, nareszcie. Od dawna wiadomo, że to sposób na ograniczenie bezdomności. Że łatwo sprawdzić, kto się psa pozbył, wyrzucając go w lesie, bo właśnie wyjeżdżał na wakacje. Teraz już się tak nie da, będzie centralny rejestr i łatwość odnalezienia właściciela oraz ukarania go. Centralny rejestr to ważna sprawa, dziś czipowanie, choć nieobowiązkowe, niewiele daje, bo każde miasto tworzyło własny spis i użyteczność systemu czipowania jest ograniczona terytorialnie.

Coś, co mnie cieszy niezmiernie: nie będzie też wolno okaleczać psów, obcinać im uszu i ogonów. Takie psy nie będą mogły pokazywać się na wystawach. Dlaczego człowiek wymyślił kanon piękna, który upośledza psy – pojąć trudno. Dlaczego pies bez ogona miałby być piękniejszy od tego z ogonem? Gdyby natura chciała psa bez ogona, to pewnie by go stworzyła. Więc niech jej człowiek nie poprawia, bo po co.

Czego w ustawie o ochronie zwierząt brakuje

Więc byłoby pięknie, ale do końca nie jest. Nie zabroniono uboju rytualnego, choć zaostrzono jego warunki i ograniczono sposoby wykonywania. Nie mogę zaakceptować faktu, że w XXI wieku religia narzuca sposób pozbawiania życia zwierząt, każe je dręczyć i skazuje na niewyobrażalne wprost cierpienie. O tych cierpieniach wspomina ustawodawca, polecam przeczytanie komentarza do projektu ustawy. Szczegóły, które przytoczono, są przygnębiające i wstrząsające. Dla mnie to kompletny zabobon i nie wiem, dlaczego wciąż trwa ani po co.

I nikt mnie nie przekona, że istnieje Bóg, któremu podoba się okrucieństwo i jest mu ono do czegoś potrzebne.

Jak każdy akt prawny, wartość i skuteczność nowej ustawy zweryfikuje dopiero praktyka. Czy nowe prawo będzie stosowane, a przede wszystkim czy będzie egzekwowane? Bo stosunek do zwierząt świadczy o naszym człowieczeństwie. I nie jest to wcale banał.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama