Równo rok po Czarnym Proteście, gdy na polskie ulice wyszło około 250 tysięcy kobiet i mężczyzn, protestując przeciwko planom całkowitego zakazu aborcji, odbędzie się Czarny Wtorek. Skala ówczesnych demonstracji sprawiła, że PiS się przestraszył i wycofał z prac nad zaostrzeniem – i tak już drakońskich – przepisów.
Ale jeśli chodzi o sukces protestu, to byłoby tyle. Przez ten rok prawa reprodukcyjne Polek uległy dalszym ograniczeniom. Po tym jak decyzją ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła wstrzymano rządowy program dofinansowania procedury zapłodnienia in vitro, przyszedł czas na ograniczenie dostępu do awaryjnej antykoncepcji. W krajach Unii Europejskiej (poza Węgrami) tabletki EllaOne można kupować bez recepty. W Polsce też tak było, ale krótko, bo minister Radziwiłł uznał, że Polki najwyraźniej są jakieś głupsze i bez kontroli lekarskiej będą tej metody nadużywać.
In vitro, edukacja seksualna i aborcja według PiS
Teraz dodatkowo pojawiła się groźba, że zmienione przepisy uniemożliwią samorządom finansowanie programów in vitro. Jeśli podległa ministrowi zdrowia Agencja Ochrony Technologii Medycznych i Taryfikacji negatywnie zaopiniuje samorządowy program, ten nie będzie mógł go realizować pod groźbą oskarżenia o naruszenie dyscypliny finansowej i wysokich kar pieniężnych. Część ekspertów twierdzi co prawda, że są to obawy przesadzone, ale w państwie PiS słowa „to niemożliwe” należy niestety wykreślić ze słownika.
Z edukacją seksualną w szkołach i tak nie było najlepiej. Teraz, po reformie oświaty, jest tragicznie. Opracowanie podstaw programowych przygotowania do życia w rodzinie zlecono wykładowczyni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Urszuli Dudziak, słynącej ze skrajnej ortodoksji. W tej chwili ten przedmiot nawet z daleka nie przypomina edukacji seksualnej. Nie ma nic wspólnego z rzetelną wiedzą naukową o seksualności człowieka. Jest po prostu zdublowaną katechezą.
Zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych jest nadal możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne. Niedługo do parlamentu wpłynie projekt ustawy „Zatrzymaj Aborcję!”, który znosi możliwość przerwania ciąży ze względu na upośledzenie lub nieuleczalną wadę płodu. Ma on oficjalne poparcie Kościoła, a to oznacza, że prawdopodobnie będzie też miał poparcie rządu.
Będzie powtórka z Czarnego Poniedziałku?
Chyba że PiS znów się przestraszy. Trudno powiedzieć, czy Czarny Poniedziałek uda się powtórzyć. Plany zaostrzenia przepisów chyba jeszcze nie przebiły się dość mocno do publicznej wiadomości. Poczucie zagrożenia nie jest wśród kobiet tak powszechne jak przed rokiem.
Ale z drugiej strony – tamten deszczowy dzień wyzwolił ogromną energię społeczną. Zaistniała oddolna inicjatywa Ogólnopolski Strajk Kobiet. Lista miejsc, w których mają być organizowane pikiety i demonstracje, robi wrażenie, bo to nie tylko Warszawa, Gdańsk czy Wrocław, ale także Wschowa, Barlinek czy Czarnków. W sumie około 70 miast w Polsce i 8 za granicą. Wszędzie wolontariuszki i wolontariusze Komitetu „Ratujmy Kobiety 2017” będą zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie, reformującym obowiązujące obecnie przepisy.
Dziś też ma padać. Przydadzą się parasolki.