Umorzenia i dziewczyna
Tajemnicza śmierć modelki: czy kiedykolwiek poznamy prawdę?
Matka Karoliny Kaczorowskiej Elżbieta, sprzedawczyni z Wrocławia, nie traci nadziei, że uda się wznowić śledztwo. Jej córka, 30-letnia Karolina, była modelką. Bardzo atrakcyjna, wysoka blondynka, zmarła w styczniu 2016 r. w hotelu w Karpaczu, powieszona na kablu od prostownicy do włosów.
Śmierć uznano za samobójstwo. Dopiero po głośnej sprawie 27-letniej Magdaleny Żuk z Wrocławia, która pod koniec kwietnia zmarła po upadku z okna drugiego piętra w szpitalu w egipskim kurorcie, powrócono i do sprawy Karoliny. Matka dziewczyny, śledząc prasowe doniesienia, zauważyła, że wokół obu dziwnie zmarłych dziewcząt kręcili się ci sami ludzie – i podzieliła się tą wiedzą z dziennikarzami. Rzecz przez chwilę żyła w mediach, minister sprawiedliwości informował na konferencjach prasowych, że wiele wskazuje na przestępczy proceder na większą skalę, potem sprawa ucichła. Gdy nie udało się znaleźć poparcia tezy o handlu kobietami na szeroką skalę, śledztwo odłożono na półkę po raz drugi.
Wydaje się jednak, że prokuratura zignorowała zastanawiające szczegóły. Począwszy od tego, że w czasie gdy dziewczyna zmarła, monitoring, czynny przez resztę tej nocy, niczego nie nagrywał. Został wyłączony. Nie wiadomo przez kogo i dlaczego.
Strach
Karolina była w górach z grupą znajomych z tego samego bloku na wrocławskich Krzykach. Dojechał Kamil. Wśród znajomych uchodził za jej chłopaka, jednak w tym samym czasie był w związku z inną dziewczyną. Jak na chłopaka dziwnie o Karolinie mówił. „Niczym się nie zajmowała, a mimo to była bardzo atrakcyjna, używała bardzo drogich kosmetyków, posiadała bardzo drogie ciuchy, torebki, futra, biżuterię. Buty nosiła za minimum 2 tys., biżuterię Cartiera w cenie detalicznej po ok. 40 tys. zł” – zeznał na policji po jej śmierci, dodając, że trochę się na tym zna, a jak coś go szczególnie zaintrygowało, to sprawdzał w internecie.