Gorczyn to wieś, jakich w Polsce tysiące. Typowa ulicówka, w której nic nie ma. Do szkoły trzeba więc dojść do Łasku. To trasa, którą codziennie pokonywał 14-letni Kacper. Szedł raczej z duszą na ramieniu, niż ciesząc się z tego, że spotka rówieśników. W małej homogenicznej społeczności jesteś albo taki jak wszyscy, albo nie ma cię wcale. Nastoletnich chłopców interesuje piłka, motoryzacja i dziewczyny. Z niewielkiego, niespełna 20-tysięcznego Łasku część z nich wyjedzie do miasta na studia, a część pozostanie w miasteczku na zawsze. Zbudowane w gimnazjum przyjaźnie i antypatie pozostaną na całe życie.
Władcy much
Kacper sygnalizował wcześniej, że nie wszystko w szkole jest tak, jak powinno. Chciał zmienić klasę, a finalnie przeniósł się do innego gimnazjum, tak jakby próbował uciec od nienawiści ze strony „kolegów”. To jednak nie poprawiło jego sytuacji. To, czy chłopak był gejem czy nie, tak naprawdę nie ma w tej sprawie znaczenia. Wystarczy być ciut mniej zdecydowanym i trzymać się na uboczu, żeby stać się obiektem drwin chłopców, którzy muszą za wszelką cenę udowodnić swoją „męskość”.
Jak podają badania kanadyjskich naukowców, ryzyko samobójstwa u młodzieży LGBTQ jest 14 razy wyższe niż u osób heteronormatywnych. To z kolei przypomina sprawę Dominika z Bieżunia, który dwa lata temu powiesił się na sznurówkach. Te przypadki łączy nie tylko wiek chłopców, ale też homogeniczne pod każdym względem środowisko, z którego nie mogli się wydostać. Na to musieliby poczekać przynajmniej do matury, ale z perspektywy zaszczutego nastolatka to przecież cała wieczność. Oba przypadki łączy również pytanie: gdzie byli pedagodzy, którzy powinni monitorować sytuację?
Co robić?
Wiaczesław Melnyk z Kampanii Przeciwko Homofobii zapewnia, że nie chodzi o to, żeby szukać „kozłów ofiarnych”. – Szkoła powinna edukować, nauczyciele powinni uczulać dzieci na tolerancję wobec różnorodności – dodaje. To nie takie proste, zważywszy na to, jak zmienił się klimat w polskiej szkole na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Z nowych wymagań MEN wobec szkół i placówek wyparowało zdanie mówiące o „realizowaniu działań antydyskryminacyjnych obejmujących całą społeczność szkoły”.
To nie znaczy, że wcześniej edukacja seksualna w Polsce stała na jakimkolwiek poziomie. Z podręczników do „Wychowania do życia w rodzinie” można było wyczytać, że „homoseksualizm wynika ze zranienia, którego chłopcy doznali od dziewcząt”. Dziś polska szkoła powinna zwalczać tego typu dezercję intelektualną, próbować dostosować się do zachodnioeuropejskich wzorców. Niestety, robimy dwa kroki w tył i ani jednego wprzód. Pozostaje tylko czekać, aż gdzieś w Polsce zdarzy się kolejna tragedia.