Jest kiełbasa wyborcza i są wyborcze kiełbaski. W „Fakcie” o dniu pracy lewicowej kandydatki na premiera: „Czwartkowy poranek. Słońce wzejdzie dopiero za godzinę. A Nowacka jest już pod kopalnią w Zabrzu. Spotka się z załogą, związkami zawodowymi, dyrekcją. Poprzedniego dnia w Sosnowcu rozdaje mieszkańcom gorące kiełbaski”.
Marian Piłka, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej, kandydujący do Sejmu z listy PiS, w tygodniku „wSieci”: „Firmy bankrutują, ludzie tracą pracę, a sprawy grzęzną w sądach na wieki. O naprawę tej sytuacji będzie trzeba walczyć w najbliższej kadencji”. „Strasznie pan bojowy” – zauważył dziennikarz. „Bo byłem na treningu. Ćwiczyliśmy walkę na noże”.
Filozof Marcin Król stwierdził w „Gazecie Wyborczej”, iż stawką w nadchodzących wyborach „jest poważne zmniejszenie roli kłamstwa radykalnego i bezwzględnego w polityce”: „Jedno takie kłamstwo powinno w naszych oczach sprawić, że dany kandydat polityczny przestaje dla nas istnieć, przestaje się liczyć”.
Jadwiga Staniszkis w „Do Rzeczy”: „W Polsce dorobkiewiczostwo i oportunizm, pogarda dla kultury, powierzchowność typowa dla podwójnych peryferii (i Zachodu, i Wschodu), a wreszcie nastawienie na doraźną użyteczność, a nie na bezinteresowną wiedzę, powodują, że mogą nami rządzić troglodyci. A ludzie wybitni wśród polityków skrzętnie swoją wybitność ukrywają, aby przetrwać”.
Politolog Radosław Markowski w sondzie „Przeglądu” dobrze ocenił rok rządów Ewy Kopacz, z jednym wyjątkiem: „błędem było odsunięcie osób nagranych w tzw.