Coraz trudniej udowodnić, że się jest prawdziwym miłośnikiem kawy. Bo dziś żadna to sztuka pójść do dobrej kawiarni i zamówić kawę z dripa, aeropressu czy chemexa. Albo zająć baristę na poły flirtującą rozmową o przewadze kawy z Etiopii nad tą gwatemalską. To czym się wyróżnić? A choćby świetnym młynkiem do ziaren, na przykład takim przypominającym maszynę z początku zeszłego stulecia. Zresztą ten włoski ręczny młynek do kawy – dziś dostępny w nowojorskim Museum of Modern Art – wszedł do produkcji właśnie wtedy. I – choć ciężki – z mielenia ziaren robi czynność lekką.
Polityka
38.2015
(3027) z dnia 15.09.2015;
Fusy plusy i minusy;
s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Młynek z historią"