Feminizm dla ubogich
Tradycyjny feminizm się zdezaktualizował, a różnice między kobietami i mężczyznami nie istnieją?
Wywiad ukazał się w POLITYCE we wrześniu 2015 r.
Anna Maziuk: – Dlaczego twierdzi pani, że tradycyjny feminizm się zdezaktualizował? Nie ma już nierówności między kobietami i mężczyznami?
Alison Wolf: – Współcześnie kobiety nie stanowią już jednolitej grupy. Mają o wiele mniej wspólnych interesów niż przez całe wieki. W przeszłości tym, co decydowało o życiu większości z nich, było udane małżeństwo. Bez względu na to, czy należały do elity czy do biedoty, czekał je podobny los, a ich aspiracje mogły mieć podobnie ograniczony charakter. Dziś dzielą się na te, dla których centrum życia tradycyjnie stanowią dzieci i rodzina, oraz te, które na pierwszym miejscu stawiają karierę. Myślę, że w dzisiejszych czasach tworzenie ministerstw do spraw kobiet ma coraz mniej sensu. Albowiem interesy zamożnej, dobrze wykształconej elity kobiet są o wiele bardziej zbieżne z interesami podobnych mężczyzn niż z interesami całych rzesz kobiet z niższych warstw społecznych.
W Polsce odbył się niedawno doroczny, VII już, zjazd Kongresu Kobiet – działającego na rzecz kobiet ruchu polityczno-społecznego. Pani nie jest, jak się wydaje, entuzjastką tego typu ruchów?
Mam mieszane uczucia. Pod wieloma względami są super. Kiedy bierze się w nich udział, poznaje się podobne do siebie kobiety, ze zbliżonymi do twoich doświadczeniami. To inspiruje, pokrzepia, pomaga nawiązywać kontakty. Wzmacnia poczucie przynależności do grupy kobiet sukcesu, elity, mediów. Tyle że wtedy włącza się myślenie, że wszystkie kobiety są takie jak ja. A to przecież nieprawda – uczestniczki Kongresu są tylko wyimkiem społeczeństwa. Kobiety najmniej wykształcone, najbiedniejsze najprawdopodobniej na taką imprezę nie dotrą.