Obowiązkowa matura ustna z języka polskiego od tego roku przebiega według nowej zasady: maturzysta losuje polecenie, przygotowuje i wygłasza wypowiedź, a na koniec uczestniczy w rozmowie inicjowanej przez egzaminatorów. Można wylosować temat w rodzaju: „Co kultura mówi o miłości? Odpowiedz na podstawie załączonego fragmentu literackiego oraz innych tekstów kultury”. Albo problem językoznawczy: „Funkcje słów w obrazie. Omów zagadnienie na podstawie załączonego zdjęcia reklamy oraz innych tekstów kultury”. Fundamentalną nowością (zarówno w części pisemnej, jak i ustnej) jest omówienie tematu nie tylko na podstawie przytoczonej wypowiedzi artystycznej czy publicystycznej, ale też odniesienie do wybranej, wyłuskanej z pamięci, innej wypowiedzi literackiej lub ikonicznej (obrazowej).
Nowość pierwsza: worek z kulturą
Podstawowym grzechem tak pomyślanego egzaminu jest założenie, że egzaminowany ma się wykazać przede wszystkim kreatywnością. Centralna Komisja Egzaminacyjna upowszechnia wśród nauczycieli mylne przekonanie, że wyznacznikiem wiedzy i umiejętności absolwentów szkoły średniej jest pomysłowość, czyli szybkie poruszanie się po obszarze kultury w jak najszerszym rozumieniu tego słowa. W przypadku matury ustnej – kto w 15 minut wpadnie na jakiekolwiek skojarzenie, ten wygrywa. Maturzysta komentując np. renesansową etykę w utworach mistrza Jana Kochanowskiego, może skonfrontować ją np. z moralistyczną wymową „Pinokia” czy postawami bohaterów „Harry’ego Pottera” (z całym szacunkiem dla Carla Collodiego i Joanne Kathleen Rowling) albo znowu z ulicznym banerem reklamowym czy współczesnym amerykańskim filmem obyczajowym piątej wody (bez obrazy dla obydwu). Ta nieodpowiedzialna zachęta do mieszania porządków kulturowych – np.