Był wczesny marcowy poranek, gdy poczuła się gotowa wrzucić na Facebooka dwa tysiące znaków. Brzmiały mniej więcej tak: Chcę dziś coś napisać, bo odkąd mam Mirę, cały czas „szukacie” jej ojca. Otóż Mira nie ma taty. Dostałam pigułkę. Nie piszę, by wzbudzić litość. Pora zakończyć tę lawinę szmeru za plecami. Teraz mogę to powiedzieć bez wstydu, żalu i wściekłości, gdyż bardzo kocham swoją córkę, chcę też normalnie pracować. Miłego dnia.
Więc historię swojego sekretu Sylwia Kiliś opowie tylko ten jeden raz. Nie jest zaindukowana feminizmem, skrajną prawicą ani gitarową oazą. Robi to, by dodać moralnej odwagi wszystkim zżeranym poczuciem winy pigułkowym matkom i nie-matkom. Przy okazji może spłonie ze wstydu choć jeden policzek któregoś z tzw. działaczy rozgrywających cudzym kosztem swoje polityczne interesiki.
Zatem wyobraź sobie:
1.
Masz 31 lat. Nie jesteś fryzjerką z zakładziku na uboczu. Dawno zauważył cię szołbiz. W weekendowych programach typu śpiewogra dopinasz na ostatni guzik fryzury nazwiskom znanym z gazety „TeleTydzień”, które umajają wieczory statystycznym Polakom. Gdy z końcem każdego odcinka z sufitu lecą kotyliony, ekipa robiąca w rozrywce zamawia taksówki, by w jakimś klubie upuścić adrenaliny. Tym razem wybieracie całkiem nowy lokal. Gra tam twój ulubiony DJ. Naprawdę nie jesteś (stereotypowo) wyzywająca. Masz na sobie adidasy, jeansy i T-shirt z nadrukiem. Pamiętasz, że ledwie musnęłaś pianę na drugim piwie. Znasz swoje granice. Drugie to dla ciebie tylko wstęp. Chcesz chwilę poskakać. Jeszcze ten jeden taniec i wychodzisz.
Czytałaś o kotach tak zmodyfikowanych genetycznie, że wzięte na ręce, tracą czucie w mięśniach. Jak poduszka. Na tylnym siedzeniu taksówki podajesz adres. Z fotela obok ociera się o ciebie nieznajomy szept. Z jakiegoś chemicznego powodu nie robi na tobie wrażenia. Budzisz się u siebie późnym popołudniem. Próbujesz złożyć puzzle z widokiem na wczorajszy wieczór. Masz niechemiczne przebłyski.
2.
Nie idziesz na policję. Jak po pigułce zapomnienia zeznać niespójnie intymność przed facetem w mundurze nakręconym na gonienie przestępcy? Zresztą to absurdalne. Czy masz się nie umyć? Przynieść dowód rzeczowy w postaci majtek? Wybierasz wizytę u lekarza. Bierzesz pigułki „po” (trzy sztuki przepisane niechętnie) i robisz test na HIV.
Zawsze miałaś problemy z menstruacją. Dlatego dwie kreski informują cię późno. Dociera do ciebie, że możesz nosić pod sercem Mulatkę poczętą z niepolskojęzycznym głosem. Kucasz na schodach i płaczesz. Atakują cię megabajty pomysłów na sekundę. A może go odszukać? Niech wie, że będzie ojcem. To jednak niedorzeczne. Szukać kontaktu z tatą dewiantem?
Jesteś zdruzgotana. Jeszcze nie wiesz, czy urodzisz. Prowadzisz w myślach rozmowy szekspirowskie. Zaczynasz być na tak, obsługując pewną modową sesję. Stylizowane długonogie kobiety wymieniają się preferencjami względem kotów, kremów, szminek, projektantów. Dociera do ciebie – w kontekście pigułkowej sytuacji – że one mówią o substytutach. Skłaniasz się ku myśli, że chyba jednak dasz wam szansę (tobie i dziecku). Przecież jesteś w wieku tych długonogich. Może już nigdy więcej się nie przytrafi? W tej branży, mumifikującej rysy pudrem 4D, nie ma czasu na bycie matką. Tak, urodzisz. Z czystego egoizmu.
Robisz USG, też w 4D. Lekarz odtwarza filmik kilka razy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi: – Ona do nas macha rączką. Ale to jest niemożliwe! Właśnie rozpoczął się piąty miesiąc.
Żyjesz trybem ciążowym. Kupujesz mieszkanie i dziecięce akcesoria. Jesteś jedynaczką. Twoi rodzice cieszą się na wnuczkę, choć nie znają okoliczności. Prosisz, by nie pytali o ojca. Tak wyszło. Rodzisz. Zapamiętujesz ten dzień jako najpiękniejszy. Ona nie wrzeszczała z pierwszym oddechem. W zasadzie urodziła się milcząca. Gdy położono ci ją na piersi, uśmiechnęła się. Przysięgasz.
Wybierasz krótkie piękne imię – Mira.
3.
Niestandardowy kolor skóry podkręca wścibstwo. W twoim zawodzie fotelowo-intymnym zawsze wraca informacja zwrotna. Czujesz za sobą smród bolesnej plotki. Robiący w rozrywce snują wariacje na temat: a czyje to dziecko? Szukają. Puściła się z Murzynem? A może zerżnął ją tamten dyrektor artystyczny z firmy X? Parę razy widziano cię z nim na kolacji. Nie dementujesz. Jak masz powiedzieć branży, że nie znasz ojca osobiście? Fajnie – fantazjujesz przed zaśnięciem – byłoby założyć rodzinę z dyrektorem firmy X.
Chowasz sekret jeszcze bardziej. Znasz puszczalski stereotyp bawiącej się w klubie kobiety. Właścicielki włosów, mruczące na fotelu pod ciepłą wodą, chwalą się przed tobą poukładanym życiem typu mąż plus parka dzieci. Też byś tak chciała. Dajesz im odczuć niechęć, a masz złośliwy, inteligentny dowcip. Wyłączasz telefon, żeby swoją szczęśliwą statystyczną czwórką przestali się wpraszać na poobiednią kawusię. Patrzenie na nich sprawia ci ból. Odmawiasz koleżankom czesania do ślubów. Mówisz prawdę. Że nie jesteś w stanie widzieć ich szczęścia. Twoje ego podtruwa cię pytaniem: Może gdybym nie urodziła?
Próbują ci pomóc. Widzą twoją emocjonalną niestabilność. Odpychasz. Zdarzyło ci się powiedzieć: zejdź mi z oczu, bo ci przypierdolę! Tracisz przyjaciół. Odczytują cię jako osobę wyniosłą. Ktoś troskliwy jest na granicy wyjęcia z ciebie sekretu. Dostajesz 40-stopniowej gorączki i gubisz głos na tydzień. Dosłownie charczysz.
4.
Więc masz córkę. I blokadę na przebywanie z nią. Paradoksalną. Z jednej strony to twoje przekochane dziecko, z drugiej przypomina ci, że poczęte w taki nieromantyczny sposób. Uciekasz od niej w pracę. Całymi tygodniami maniacko stylizujesz szołbiz. Tłumaczysz sobie, że jako jedyny żywiciel rodziny musisz zapewnić wam byt. Upiększasz 17 godzin na dobę. Filmy, festiwale, talentszoły. Aranżujesz swój czas na wiecznie zajęty choćby po to, by uniknąć wakacji z Mirą. Wpadając do domu jak gość, dostrzegasz, że ona jest niepewna twoich matczynych uczuć. Nie wie, czy ją kochasz, czy nienawidzisz. Dostajesz propozycje jeszcze większego awansu na bekstejdżu. Ale z powodu sekretu uciekasz. A jak się wyda w szołbizie tamten brud? Pójdzie skandal, że masz dziecko z chemii? Kiedy Mira zaśnie, a ty już nie musisz trzymać fasonu nieobojętności wobec niej, popijasz.
5.
Na ulicy słyszysz, że córeczkę to masz piękną, ale ty jesteś białą dziwką. Recenzują cię głównie parkowe pijaczyny i panie zaawansowane wiekowo. Na jednym ze spacerów do Miry podchodzi dama w kapelusiku. Smyrga ją po policzku coś świergocąc, że urocza. Mira, instynktownie broniąc trzyletniej intymności, odtrąca obcą rękę uderzeniem. Dama przyjmuje postawę obronną: – Czy ten Murzyn to w ogóle mówi po polsku? A kto jest matką? Wtedy się wtrącasz: – Ten Murzyn mówi po szwedzku. Jestem jej opiekunką od dwóch dni i też nic nie rozumiem. Zamierzam zadzwonić na policję, jeśli jeszcze raz dotknie pani obce dziecko w miejscu publicznym. Ta scenka rozdrażnia cię i uspokaja jednocześnie. Twoja reakcja to chyba miłość, prawda?
6.
Ciągle gardzisz swoim ciałem. Zmywasz brud, szorując je pumeksem. Do krwi. Jakbyś latami nie mogła domyć obrzydzenia. Czytasz, że w psychologii nazywają to pamięcią organizmu. Czasem miesiącami nie wychodzisz z domu. Rzucasz butelkami w inwentarz martwy, typu ściany/telewizor. Z bezsilności. Klientka psycholog terapeutyzuje cię telefonicznie: to normalne, musisz wyjąć agresję, którą dostałaś. Gdy czujesz, że zanosi się na furię, prosisz mamę, żeby wzięła Mirę do siebie. Twoje ego jest w takim żalu, że nie jesteś w stanie jej widzieć.
Ona, już pięcioletnia, rezonuje, że nie umiesz skonfrontować się z tą miłością. Ciągle niepokojąco milcząca. Nie mówi nic z wyjątkiem „no to nie” oraz „oczywiście”. Często wpada w stan onomatopei, delektując się jednym słowem na okrągło. Lubi sprawiać ból ulubionej koparce, ciskając nią o ścianę. Rzuca się na ulicy i wrzeszczy, nie chcąc skręcić w żadną stronę. Panicznie boi się dróg w parku usianych kasztanami. Omijacie je podczas jesiennych spacerów. Odmawia też załatwiania potrzeb na sedesie. Woli sobie sama zmieniać pieluchy. Kiedy jesteś w domu dwa dni, kwitnie. Ale to zdarza się rzadko.
Zwijasz się kompletnie, gdy poczętą niestandardowo oliwkową Mirę diagnozują jako autystyczną. Książkowy przykład. Córka nie chce podzielić się choćby kupą, bo wychodzi z niej. Autyści nie lubią częstować sobą.
Instynkt matki mówi ci, że musisz się zatrzymać. Już nigdzie nie uciekniesz. Odmawiasz sztabowi ludzi z szołbizu, którzy mówią, że jesteś frajerką, bo odpuszczasz w kulminacyjnym momencie. Bez determinacji nie osiągniesz w branży kilogramów pieniędzy.
Masz to gdzieś. Wolisz zniszczyć karierę niż dziecko. Jeszcze – mówią lekarze – można je z tego wyjąć. Porzucasz wszystko i ratujesz Mirę w centrum neuropsychiatrii w Zagórzu. Trafia na cudowny personel.
7.
Już ośmioletnia tajemnica obrasta krzywdzącym sadłem. Przestajesz radzić sobie z plotką. Przy czym nikogo nie obwiniasz. Też jesteś po ludzku ciekawa cudzych sekretów. Dlatego wczesnym marcowym porankiem zdradzasz swój via Facebook.
Więc masz córkę, powołaną do życia przez związek chemiczny, wprasowany w kilka gramów tabletki. Dziewczynkę najcierpliwszą na świecie, która tak niewiarygodnie taktownie zabiega o twoją miłość. Tak wdzięczna za to, że już jesteś na 100 proc. Wróciłaś do domu. W rewanżu zaczęła się budzić z autyzmu. Nawet zaskoczyła robieniem kupy na sedesie. Przy pierwszej – ze szczęścia – płakałyście we dwie. Niedawno po raz pierwszy przyszła usiąść ci na kolana, choć wie, że nie jesteś pieszczotliwa. Uspokajacie się nawzajem.
Wysyłasz ją na pianino, balet i śpiew. Ma mocny, niski, gospelowski głos. Zaczynasz dostrzegać w córce nie swoje cechy. Np. przesadną akuratność. Mira nie lubi się spóźniać i bardzo o siebie dba. Kiedy z czasem zapyta o ojca, nie zamierzasz wymyślać story o in vitro. Skłaniasz się ku odpowiednio podanej prawdzie.
Tymczasem ty ciągle myjesz skórę pumeksem. Nie umiesz dzielić mieszkania z facetem, bo nie masz pewności, czy nie dotknie źle twojej córki. Bywają dni, że jesteś po ludzku smutna i nie rozebrawszy się z piżam, ściskasz w rękach poduszkę, pytając: za co?
Dopiero po ośmiu latach dociera do ciebie, że masz złamane libido. Zauważasz nadwagę i wiecznie niezrobione włosy. To tzw. barwy ochronne. Nie lubisz być atrakcyjna. Ze strachu. Paraliżuje cię, gdy mężczyźni (choć naprawdę nic do nich nie masz) na ciebie patrzą. Już nie chcesz tak żyć. Dlaczego oprócz matki nie możesz być mruczącą na fryzjerskim fotelu spełnioną kobietą?