Nie mylić z „uśmiechnąć się”. Bo „śmiechnąć” jest bliżej końca skali, która uśmiechem się zaczyna. Oznacza wybuch śmiechu, więc bardziej „uśmiać się”. Krótko i dobitnie. Takie polskie „LOL” dla mniej leniwych – komentarz do zabawnych zdjęć w internecie, żartów. A zarazem tag, którym oznacza się w sieci wszystko to, co nas wprawiło w wesołość. Występuje też w postaci mema ze zdjęciem kota albo Korwin-Mikkego i hasłem „śmiechłem”. Wśród wielu wiadomości na Twitterze, które oznaczano tym słowem, znalazłem okładkę POLITYKI z hasłem „Prezes Kaczyński ogłasza stan wojenki”. Tu w komentarzu też widniało „śmiechłem”. Od ładnych paru lat ma potoczna polszczyzna kilka nowych, bardzo obrazowych słów służących do opisania śmiechu, które odnoszą się do tego, jak wygląda nasza twarz, gdy się śmiejemy. Przede wszystkim „zgnić”, poza tym „skisnąć”. I ten wizualny język śmiechu wyprowadził słowo „śmiać się” na manowce i sprawił, że zamiast „zgniłem” lub „skisłem” mówimy „śmiechłem”. Poza tym ten krótki i mocny śmiech bywa czasem prymitywny – i pokraczna forma „śmiechłem” ten prymitywizm, na który sobie od czasu do czasu pozwalamy, obnaża. Czego dowodzi nierzadko przeze mnie widywana fraza „śmiechłem, aż sikłem”. Brakuje tylko „śmiechłem, aż zdechłem”, skoro mamy już wyrażenie „umrzeć ze śmiechu”. Ale niewykluczone, że jeśli dotąd go nie było, to w okolicach 1 kwietnia się pojawi.