Marcin Kołodziejczyk: – Mamy w Polsce nowy podział ideologiczny na tych, którzy oglądali film „Ida” Pawlikowskiego lub nie oglądali; na tych, którym ten film się podobał lub nie podobał, ponieważ jest według nich antypolski lub antyżydowski. Należy także wspomnieć o tych, którzy publicznie deklarują, że z powodów ideologicznych nigdy filmu nie obejrzą. A pan oglądał „Idę”?
Paweł Śpiewak: – Tak. Oglądałem od razu, jak pojawiła się w kinach. Na długo zanim została nominowana do Oscara.
I podobał się panu film?
Bardzo. Jestem wielkim zwolennikiem tego filmu.
Niedawno odbyła się w Żydowskim Instytucie Historycznym otwarta debata o „Idzie”, w której zwolenników filmu nie było wcale, rozmowa odpłynęła w ideologie. Właściwie tylko Tadeusz Sobolewski, krytyk filmowy, starał się trzymać filmu jako tematu rozmowy.
Tylko Sobolewski. Natomiast rzeczywiście były tam panie, które uważały, że to jest film antyżydowski czy raczej powielający obecne w Polsce stereotypy antysemickie.
Rozmowa wykroczyła daleko poza antysemityzm czy antypolonizm. Padały tam też opinie, że reżyser pokazał jedną z bohaterek, Wandę, od strony żałosnej kobiecości, że wymowa seksualizacji bohaterki skierowana była przeciwko kobietom.
Przepraszam, ale ja momentami w ogóle nie rozumiałem tego, co te panie mówiły. Jestem nerwowy, więc nie mogę chodzić na takie spotkania, bo potem się źle czuję.
Pańskim zdaniem to film ideologiczny, skierowany przeciwko komuś?
Nie. W gruncie rzeczy nikt z tych, którzy biorą udział w różnych bardzo brutalnych i bardzo ostrych dyskusjach na temat „Idy”, nie zaczął od pytania podstawowego, czyli o czym jest ten film?