Jest wtorkowy wieczór, 22 kwietnia 2014 r., kilkanaście minut po godz. 22. Drogą krajową nr 25 od strony Kalisza w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego jedzie citroën xsara picasso. Z oddali widać już światła miasta, ale na szosie widoczność jest słaba. Pada deszcz. W aucie siedzą cztery osoby. Trzy młode kobiety i 45-letni mężczyzna. Pracują w jednym zakładzie, mieszkają w Ostrowie. Wracają z pracy – tego dnia umówili się, że pojadą samochodem 20-letniej Martyny. Auto należy do jej mamy, Martyna od niedawna ma prawo jazdy.
W tym samym czasie na wysokości galerii handlowej Ostrovia z nieutwardzonego terenu po prawej stronie jezdni powoli rusza potężna koparka Liebherr 944. To pojazd gąsienicowy, waga ok. 20 ton, długość ponad 11 m. Może osiągać maksymalną szybkość 6 km na godz. Teraz sunie ok. 2–3 km na godz. Wpełza na jezdnię, aby ją przeciąć. Kieruje się w stronę galerii handlowej. Drogę oświetla sobie tzw. szperaczem, ale boki ma nieoświetlone. Z daleka w mroku widać zaledwie jej kontury.
Alibi dla własnej nieroztropności
Citroën – jak wyliczyli potem biegli – jedzie w tym momencie z szybkością ok. 60 km na godz. Dlaczego 20-latka za kierownicą w porę nie dostrzega na jezdni przeszkody? Może w deszczu nie odróżnia ciemnej maszyny od tła, może jej uwagę coś na moment odwraca. Koparkę zauważa natomiast siedzący po jej prawej stronie pasażer. Mówi: uważaj!, ale jest już za późno. Dziewczyna zaczyna hamować, bez skutku. Auto uderza w bok pojazdu na gąsienicach, odbija się na dwa metry, zatrzymuje się. Koparka sunie dalej. Zatrzymuje się po przejechaniu jezdni, na poboczu. Kierujący nią czterdziestoparoletni Jerzy C. wyskakuje z kabiny i ucieka.
W wypadku ginie pasażer citroëna.