Społeczeństwo

Chcemy was słuchać

Mikołaj Grynberg chodzi po ludziach i ich niepokoi.

Najpierw zaczepiał tych, którzy przeżyli Holocaust. Potem poznajdywał ich dzieci, które również muszą uporać się z nie ich historią. W świecie ciągłego jazgotu, gdzie każdy chce nam opowiedzieć swoje życie, takie przepytywanki są podejrzane. Bo nagle ci, którzy mieliby najwięcej do powiedzenia, milczą. Grynberg pisze o nich książki, zamieszcza te wszystkie rozmowy i nie cenzuruje ich. Jeśli ktoś brzydko mu odpowiedział, to nie wycina. Jeśli ktoś nie lubi tatusia i mamusi, bo mu życie zepsuli ciągłą traumą, to też o tym przeczytamy. Tyle w nas cudzego życia, ile nam go opowiedzą.

Tyle we mnie życia, ile wam o nim opowiem. A choćbyście się dali pokroić, to i tak nic się nie dowiecie. Chodzę w kółko po pokoju, marszcząc czoło i przypominając sobie o złych czasach. Pan pyta, czy mnie historia zmieniła, miała wpływ? Ja się urodziłem z brzucha historii, mnie by nie było, gdyby nie wielka fala zmian dotykająca po drodze wszystkich: dzieciaki, starców i tych, co dopiero zaczynali dorosłe życie. W milowych krokach tego, co było zawsze, słychać żołnierski but. Tupie nam nad głowami, kiedy schowani jesteśmy w jakiejś piwnicy, schronie, kryjówce. Siedzimy i obgryzamy pazury do samej kości. Trwamy w odrętwieniu. I to oczekiwanie jest najgorsze: stuka but o sufit, nam się w środku serce rusza i nasłuchujemy. Jest, stoi. O, już poszedł. Można oddychać. I wiele lat później on znowu przychodzi. Niby jesteśmy już ocalałymi, niby za oknem nie słychać bomb, a my nadal ze zjeżonymi na skórze włosami czekamy na zadenuncjowanie. Tego się nie da wyleczyć hipnozą, tego się nie da zajeść lekami. Dłoń bliskiej osoby gładzi rozpalone ciało, ale ty jesteś niespokojny. Drgasz wewnętrznie i plącze ci się język. Wydaje się, że lata całe siedziałeś w tej komórce i przekładałeś drewno z lewa na prawo, z prawa na lewo.

Polityka 4.2015 (2993) z dnia 20.01.2015; Kultura; s. 84
Reklama