Obrzydliwa fala ataków na Henryka Stokłosę przyprawić może o ból głowy. Na przykład „Gazeta Regionalna Powiat” opublikowała „pełen nieścisłości” list czytelnika, w którym zarzucano, że „Henryk Stokłosa to człowiek, który został skazany prawomocnymi wyrokami sądów w Chodzieży i Poznaniu za pozbawienie wolności jednego, pobicie innych”. A przecież prawomocnych wyroków nie ma (dowód w sprawie – wyciąg z Krajowego Rejestru Karnego, w którym Henryk Stokłosa nie figuruje). Co z tego, że sąd skrytykował dziennikarzy za rażące błędy? Niesmak jednak pozostał.
Albo na przykład Stefan Czesław Piechocki, kandydat PSL do rady powiatu pilskiego i członek zarządu powiatu pilskiego, na sesji Rady Miejskiej w Ujściu rozpowszechniał nieprawdziwe informacje jakoby: „Henryk Stokłosa odmówił wsparcia dożynek w 2013 r., twierdząc – co mnie tam dożynki obchodzą”, a przed wyborami namawiał sołtysów, żeby brali jego kiełbasę.
Piechocki twierdził, iż „wspieranie przez Henryka Stokłosę lokalnej społeczności jest jedynie działalnością związaną z wyborami”. Dalej poszedł w nieładne sugestie: „Bo jeżeli ja jadę koło Śmiłowa i czuję zapach, a sołtys mi pisze pismo, że zapachu nie ma, to ja się pytam, kto kupił temu sołtysowi zapach z nosa?”. W dramatyczne tony Piechocki uderzył: „To mnie dziwi, że naprawdę porządni ludzie stoją, robiąc sobie z nim zdjęcia, nie znając jego historii. Czy my mamy uczciwość patrzenia na tę sprawę?”. Sąd miał. Sprawę w trybie wyborczym Henryk Stokłosa wygrał. Sąd kazał więc Piechockiemu pomówionego przepraszać. Ale złe wrażenie zostało.
A przecież Henryk Stokłosa do rozdawania własnej kiełbasy, jak tłumaczy, nie namawiał, bo nie kiełbasą się teraz wygrywa wybory.