W ostatnim czasie działania Platformy zaczęły przynosić znaczące efekty widoczne gołym okiem. Wiele mówi się o „efekcie Tuska” i „efekcie Kopacz”, a ostatnio również o „efekcie Sikorskiego”. Ten ostatni efekt wywołało najpierw przypomnienie sobie przez Sikorskiego, że Władimir Putin podczas spotkania w Moskwie w 2008 r. zaproponował Donaldowi Tuskowi wspólny rozbiór Ukrainy, a następnie przypomnienie sobie, że Putin niczego nie proponował, gdyż żadnego spotkania w Moskwie nie było.
Nie jest jasne, dlaczego Sikorski po sześciu latach nagle przypomniał sobie o spotkaniu Putina z Tuskiem zamiast w dalszym ciągu o nim nie pamiętać. PiS jest zresztą zdania, że nawet jeśli nie wiadomo, czy skandaliczna propozycja złożona Tuskowi padła z ust Putina podczas spotkania, które nie wiadomo, czy się odbyło, to Sikorski o tej propozycji powinien powiedzieć zaraz po jej niezłożeniu, a nie sześć lat później.