Na Marsie da się żyć
„One way ticket” na Marsa. Projekt nie przewiduje powrotów, są chętni
Orion – statek kosmiczny projektu NASA i wybudowany przez koncern Lockheed Martin – 4 grudnia miał odbyć testowy lot. Misja się nie powiodła – statek powstrzymały porywy wiatru i problemy z zaworami paliwowymi. Test przełożono na kolejny dzień.
Misja NASA ma zapoczątkować podróże człowieka na Marsa. Orion przemieszczał się w fazie testowej na razie bez załogi – dotarł na niską orbitę okołoziemską, później spadł (zgodnie z planami) do oceanu. Próba się powiodła, Amerykanie mogą więc planować kolejną – podboju kosmosu.
Człowiek lądował na Księżycu równo 45 lat temu. Czy uda się stanąć na Marsie? I Polacy mieliby na to ochotę – poniższy tekst ukazał się w maju 2014 r.
*
Bas Lansdorp, holenderski przedsiębiorca i pomysłodawca projektu Mars One, ma wizję: w 2025 r. na Marsie ląduje statek z czterema osobami na pokładzie. Załoga zasiedla bazę i tworzy pierwszą pozaziemską kolonię. W kolejnych latach do pierwszych Marsjan dołączają następni. Baza się rozrasta, a my, na Ziemi, możemy to wszystko śledzić na ekranach telewizorów. Kosmiczny Big Brother. Ale z naukowym przesłaniem i misją.
Niespodziewanie projekt Lansdorpa wsparło wielu znanych naukowców, a gdy ogłoszono nabór kandydatów, aplikacje wysłało blisko 200 tys. chętnych. Po pierwszej selekcji zostało ich 1058, w tym 13 Polaków. Wśród nich oni – Aleksandra Granat, lat 59, nauczycielka biologii, i Kazimierz Błaszczak, lat 68, emerytowany inżynier.
Ona i furia
Ona fascynację niebem odziedziczyła po ojcu. Zmarł, gdy miała pięć lat, ale gdyby żył, dyskutowałby z córką o życiu opartym na krzemie. Gdyby żył, ona może zostałaby fizykiem lub matematykiem, bo ojciec, inżynier, mógł ją pchnąć w objęcia nauk ścisłych. A tak poszła na biologię i właściwie nikogo nie powinno to dziwić, przynajmniej od czasu, gdy jako mała dziewczynka hodowała w nocniku kijanki.