Społeczeństwo

Głos z metra

Mizerski na bis

W demokracji każdy głos ma znaczenie, dlatego nie dziwi polityczne napięcie wokół decyzji, komu oddać głos czytający komunikaty w pociągach i na stacjach II linii metra. W składach I linii głos zabiera Ksawery Jasieński i trzeba powiedzieć, że jest to głos cieszący się szacunkiem pasażerów oraz władz stolicy, chociaż niektórzy zarzucają mu, że jest głosem starszego pokolenia, niepasującym do nowoczesnych wagonów, a na dodatek głosem męskim. W tej sytuacji radni SLD doszli do wniosku, że II linia metra powinna przemówić głosem kobiecym. Półtora roku temu Rada Warszawy na ich wniosek przyjęła oficjalne stanowisko w tej sprawie, jednak do dziś żadne decyzje nie zapadły, a z docierających do mediów informacji wynika, że ratusz w sprawie głosu wciąż się waha.

Szef Centrum Komunikacji Społecznej przy urzędzie miasta nie wyklucza, że głos w II linii metra mógłby być kobiecy, ale jednocześnie zwraca uwagę, że wygłaszane w metrze komunikaty powinny być zrozumiałe, gdyż w grę wchodzi bezpieczeństwo pasażerów. Niektórych ta wypowiedź bulwersuje, bo chociaż urzędnik ten nie stwierdza wprost, że komunikaty wygłaszane przez głos kobiecy byłyby mniej zrozumiałe od komunikatów wygłaszanych przez głos męski (co zagrażałoby bezpieczeństwu pasażerów), to jednak z jego słów wynika, że nie da się tego wykluczyć. Uważają oni, że szef CKS mógłby sobie tego rodzaju seksistowskie uwagi darować, gdyż – jak zapewniają – głosy kobiece brzmią bardzo wyraźnie i jeśli tylko nie są podniesione i zbyt histeryczne, warto się w nie wsłuchiwać, także w metrze. A jeśli szef CKS uważa, że głosy kobiece się do metra nie nadają, niech jasno to powie własnym głosem, zamiast coś imputować i owijać w bawełnę.

Polityka 12.2014 (2950) z dnia 18.03.2014; Fusy plusy i minusy; s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "Głos z metra"
Reklama