Lalka-symulator występuje w dwóch wersjach, chłopca i dziewczynki. Waży i zachowuje się podobnie jak trzymiesięczny maluch. W środku ma mały komputer. Żegnajcie spokojne noce – małe a to gaworzy, a to marudzi, a to płacze. Opiekun musi odpowiedzieć na sygnał. Ustalić, czy nakarmić „dziecko”? Zmienić pieluchę? A może unieść w górę, by dziecku odbiło się po jedzeniu? Czasem wystarczy przytulić i ukołysać. Jeśli opiekun źle odczyta potrzeby, niemowlę będzie płakało i marudziło do skutku. Tak samo, gdy butelka z mlekiem zostanie podana niewłaściwie, karmienie potrwa za krótko, albo opiekun chwyci je w sposób, który dla prawdziwego dziecka byłby zagrożeniem. Dwie takie lalki trafiły do niepełnosprawnych intelektualnie młodych dorosłych w Gdyni, którzy – biologicznie rzecz biorąc – mogliby być rodzicami. Bo myślą o miłości, chcą się podobać, wchodzą w związki. A z tego biorą się dzieci.
(...)
W przypadku niepełnosprawnych intelektualnie seksualność to temat najczęściej omijany. Małgorzata Gonera też najpierw myślała: moja Marta jest niepełnosprawna, więc te sprawy jakoś nie będą ważne. Gdy Marta weszła w etap dojrzewania, okazało się, że jest inaczej. Podkochiwała się w nauczycielach, w instruktorach, kolegach. Wybierała: on będzie moim mężem. Jej starsza siostra wyszła akurat za mąż i pojawiły się dzieci. Dlaczego ja nie mogę – pytała najbliższych Marta. A Małgorzata nawet nie bardzo wiedziała, jak o tym rozmawiać.