„Wiedza o seksualności człowieka” powinna być przedmiotem obowiązkowym i w wymiarze jednej godziny tygodniowo pojawiać się w planie lekcji już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. To podstawowe założenie zmian, jakie przygotowała i osobiście zaprezentowała w poniedziałek wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka z Ruchu Palikota.
Główna zmiana miałaby polegać na wykreśleniu obowiązku nauczania tego przedmiotu z ustawy o planowaniu rodziny i wpisaniu go do ustawy oświatowej. – Chodzi o to, żeby edukacja seksualna zaczęła być wreszcie traktowana jako normalny przedmiot szkolny i żeby była ściślej niż do tej pory powiązana z całym system kształcenia – tłumaczy Nowicka. Treści programowe i metodyka byłyby bardzo szerokie i obejmowałyby nie tylko kwestie dojrzewania, antykoncepcji, czy zapobiegania chorobom przenoszonym drogą płciową. Przedmiot ten miałby kłaść szczególny nacisk na relacje i zapobieganie negatywnym zjawiskom, takim jak przemoc seksualna wobec dzieci, pedofilia, czy pornografia.
Czas na seksualne zdrowie
Pomysł, co zresztą nie trudno przewidzieć, wywołał gniewne pomruki polityków prawicy. – Dystansuję się od wszystkich pomysłów Ruchu Palikota, ale to jest dla mnie niewyobrażalne. Pamiętajmy, że wkrótce wiek szkolny zostanie obniżony do lat sześciu, więc ja nie wiem, czego oni chcą uczyć tak małe dzieci. Przecież wprowadzając taki przedmiot można tylko zrobić im nieodwracalną krzywdę – twierdzi Marzena Wróbel z Solidarnej Polski, członkini sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
– Chodzi o to, żeby młodych ludzi „uzbroić w wiedzę” na te tematy i sprawić, by byli asertywni, żeby potrafili wyznaczać granice – ripostuje Wanda Nowicka.