Kult i jad
Halloween, Dziady, Wszystkich Świętych. Jak człowiek przez wieki oswajał śmierć
W Mexico City w czasie Dni Zmarłych kościotrupy wychodzą na ulice. Na wystawach piekarń i cukierni szkieleciki, trupie czaszki i trumienki z czekolady lub marcepanu. W sklepach z meblami całe rodziny dorodnych kościotrupów: przy stole mąż z gazetą, pod stołem pies i kot, w bawialni – dzieci, a w kuchni – szkielet żony w fartuchu. Na wystawie sklepu samochodowego – szkielet w sportowej koszuli i ciemnych okularach, obok kościotrup w mini i szpilkach. W księgarni – zatopiony w lekturze, w butiku – cała ich galeria: we frakach, piżamach, marynarskich ubrankach.
Meksykańskie Días de los Muertos trwają bez mała tydzień i – podobnie jak słowiańskie Dziady – łączą przedchrześcijański rytuał z chrześcijańską oprawą. Nasze Dziady nie są tak upiorne – w meksykańskiej paradzie kościotrupów są ślady zarówno renesansowego Tańca Śmierci hiszpańskich konkwistadorów, jak i krwawych azteckich rytuałów. Ale w obu przypadkach chodzi o to samo, o chwilowy powrót zmarłych między żywych.
U nas drogę ku nam – i powrót w zaświaty – miały im utorować nagrobne światełka. W Meksyku żółte i białe kwiaty oraz małe ołtarze z zapalonymi świeczkami, jedzeniem, słodyczami, a także perfumami i mydełkami. Ci, którzy stamtąd przychodzą, powinni móc się odświeżyć i z nami posilić. Nie inaczej bywa na wiejskich cmentarzach prawosławnych, gdy na Zaduszki chadza się na groby z jedzeniem i piciem.
Według antropologów człowieka od zwierzęcia różni świadomość, że jest śmiertelny. A ważnym elementem każdej kultury jest kult przodków i religijne rytuały pogrzebowe. Można z nich wyczytać lęk i fascynację śmiercią. Kult cieni zmarłych, przebywających w zaświatach, i kult ciała zmarłego: od spożycia jego zwłok, jak przez plemię Kurarów z Nowej Gwinei, aby wcielił się w żywych; poprzez mumifikację zwłok w starożytnym Egipcie jako powłoki niezbędnej dla wędrówki duszy; aż po przypisywanie zmarłemu, a także relikwiom po nim, cudownej siły leczniczej – np.