W cieniu Euro opozycja prowadzi między sobą ostrą walkę polityczną. Ma ona charakter merytoryczny i toczy się o powierzchnię zajmowaną w Sejmie. Najmniejszą powierzchnię posiada obecnie Solidarna Polska – jej 21 posłów żyje ściśniętych na zaledwie 28 m kw., na których trudno o realizację poważnego programu politycznego. Słychać opinie, że posłowie PiS niechętnie przechodzą do SP m.in. z powodu zbyt małej powierzchni zajmowanej przez tę partię. Nie oszukujmy się, żaden poważny poseł, działający dotąd na powierzchni np. 3 m kw., nie przyłączy się do ugrupowania, w którym na osobę przypada zaledwie 1,33 m kw. Wszyscy wiemy, że na tak małej powierzchni łatwo o nieporozumienia, nieprawidłowości, a nawet patologie.
Poseł Mularczyk, szef Klubu SP, przypomina, że zgodnie z obowiązującymi zasadami, na jednego posła powinno przypadać przynajmniej 2,3 m kw. powierzchni klubowej. Łatwo policzyć, że SP należy się jeszcze 20 m kw. powierzchni. Nic dziwnego, że SP, która planuje dalszy dynamiczny rozwój (także liczebny), chce tę powierzchnię uzyskać. Media informują, że Klub SP zwrócił się już do Klubu PiS (działającego na powierzchni o 20 m kw. większej niż Klub SP), aby oddał Klubowi SP 10 m kw. swojej powierzchni.
Poseł Mularczyk argumentuje, że po odejściu posłów SP z PiS te 10 m kw. to nadmetraż, który partia prezesa Kaczyńskiego zajmuje bezprawnie. Odzyskanie 10 m kw. rozluźniłoby atmosferę w SP w sytuacji, gdy partia ta ma poważne plany polityczne – chce m.in. przejąć stanowiska czterech wiceprzewodniczących komisji sejmowych z rąk PiS (dziś SP ma zaledwie jednego przewodniczącego sejmowej komisji i trzech wiceprzewodniczących, podczas gdy podobny wielkością klub SLD ma jednego przewodniczącego i aż dziewięciu wiceprzewodniczących).