Szczęśliwym trafem, bo najpierw spośród 440 kandydatów z całego świata, internauci wyłonili 77 półfinalistów i w gronie tym znalazły się Mazury. Z tej puli międzynarodowi eksperci pod przewodnictwem prof. Federico Mayora, byłego dyrektora generalnego UNESCO, wybrali – i tu można mówić o wielkim szczęściu – 28 finalistów, a wśród nich Mazury. W pobitym polu zostały m.in. Wyspy Bahama, atole Aldabra na Seszelach i atol Aitutaki należący do Wysp Cooka, jezioro Titicaca czy malezyjska wyspa Sipadan.
Do 11 listopada 2011 r. toczy się finałowy bój o znalezienie się w pierwszej siódemce, czyli uzyskanie tytułu jednego z siedmiu nowych cudów natury.
Szansa na sukces
Wybierając 28 finalistów eksperci brali pod uwagę piękno, osobliwość, ekologię i położenie geograficzne kandydatów. W tym konkursie nasze słabości cywilizacyjne i turystyczne okazały się zaletą. Im mniej człowiek zdołał popsuć naturę autostradami, hotelami, betonowaniem czy budową fabryk, tym kandydat miał (i ma) większą szansę na sukces.
Nazwa „7 cudów świata” odnosiła się przez ponad 2 tys. lat do budowli wzniesionych przez człowieka. W II w. p.n.e. Antypater z Sydonu ułożył bodaj najstarszą taką listę. Na pierwszym miejscu znalazła się tam piramida Cheopsa w Gizie (ukończona w 2650 r. p.n.e.). Na drugim wiszące ogrody Semiramidy. Dalej: świątynia Artemidy w Efezie, posąg Zeusa w Olimpii, mauzoleum w Halikarnasie, Kolos Rodyjski i latarnia morska na Faros. Z budowli tych do dzisiaj zachowała się piramida Cheopsa, pozostałe unicestwiły trzęsienia ziemi, pożary i wojny.