Lekarze skarżą się na brak zrozumienia i empatii z ich strony, przyznając, że próby niesienia pacjentowi pomocy lub choćby tylko wyrażenia własnego zdania na temat stanu jego zdrowia coraz częściej powodują niezadowolenie skutkujące atakami agresji.
Media donoszą, że lekarze (zwłaszcza ci ze szpitalnych oddziałów ratunkowych) są przez pacjentów popychani, lżeni, a nawet bici. Zdarza się, że po wizycie u lekarza pacjent bez trudu wychodzi z gabinetu w dobrym stanie i o własnych siłach, podczas gdy lekarzowi musi pomóc pielęgniarka.
„Jeden z naszych pacjentów zaatakował lekarkę dyżurną. Złapał ją za włosy i uderzał jej głową o biurko oraz podłogę. Gdyby nie szybka interwencja ochroniarzy, mogłoby się skończyć poważnym urazem czaszki albo krwiakiem mózgu” – opowiada jeden z ordynatorów dziennikowi „Polska The Times”.
Trudno się dziwić, że w wyniku tego rodzaju zabiegów stan zdrowia części lekarzy pogarsza się. Doświadczeni lekarze przyznają, że w ich pracy trzeba mieć oczy dookoła głowy, gdyż pacjent może zaatakować wszędzie i czymkolwiek: metalową „kaczką”, drewnianą kulą, balkonikiem, a nawet stojakiem do kroplówki, do której sam jest podłączony.
Doszło do tego, że konflikty na linii pacjent–lekarz musi coraz częściej rozwiązywać policja lub osoby trzecie, np. rzecznik praw lekarza. Liczba tych ostatnich stale rośnie, gdyż okazało się, że ich obecność bardzo poprawia psychiczne samopoczucie lekarzy. „Chodzi o to, by w trudnych sytuacjach lekarz nie był zdany tylko na siebie” – wyznaje „Polsce” jeden z takich rzeczników.
Może tu chodzić o sytuację, gdy pacjent nie wyraża zgody na uiszczenie dodatkowej opłaty za wizytę lub nie zgadza się z diagnozą lekarza, gdyż sam wie lepiej, na co jest chory i jak ma być leczony. Powodem kontrowersji może być również zrozumiała niechęć niektórych pacjentów do poddania się badaniom, podczas których dochodzi do dotykania przez lekarza różnych części ciała pacjenta, wbijanie w nie igieł oraz uciskania bolących miejsc. Przyczyną agresji bywa też niechlujne bazgranie przez lekarzy na receptach czy robienie niestosownych uwag na temat higieny osobistej pacjenta, w szczególności domaganie się, aby przed wizytą u lekarza pacjent się mył.
Opisywane przez media przypadki pokazują, że system ochrony zdrowia lekarzy wymaga pilnych zmian. Łatwo zauważyć, że niektórzy lekarze nie są odpowiednio wytrenowani do wykonywania zawodu i że konfrontacja z pacjentem przerasta ich siły. Niewykluczone, że część nich z tego powodu sięga po alkohol na dyżurach.
Konieczne wydaje się również, aby podczas konfrontacji z pacjentem przy lekarzu zawsze obecny był jego rzecznik, którego zadaniem byłoby uprzedzenie pacjenta, że wszystko, co powie lub zrobi, może być w sądzie użyte przeciwko niemu.