Społeczeństwo

Kształtuj poczucie wartości

Przychodzimy na świat wyposażeni w siłę do realizacji swoich marzeń i pragnień: z silną wolą, wiarą w siebie i miłością do siebie. Jednak ta zdolność nigdy nie pozostaje taka sama przez całe życie, bo kształtuje ją wiele czynników, w tym przede wszystkim wychowanie.

Głównym źródłem owej siły jest wiedza o samym sobie, poczucie własnej wartości. Pojęcia tego używa się bardzo często, również w potocznym znaczeniu. Co ono tak naprawdę znaczy? Poczucie własnej wartości to szacunek dla własnego ciała, swoich emocji i przekonań; to prawo do zachowania godności, a także doznawania szacunku ze strony innych osób. To świadomość swoich zdolności, umiejętności i zalet.

Jak człowiek zapisuje wiedzę o sobie

Wiedza o tym, jakie masz zdolności, co umiesz i potrafisz (lub co prawdopodobnie będziesz umiał i potrafił w przyszłości), formuje się w dzieciństwie. To okres, w którym najistotniejszy wpływ na naszą wiedzę o sobie mają rodzice, ale też dziadkowie i nauczyciele. Słowa i czyny tych osób są dla dziecka źródłem wiedzy o sobie. Nie może się przed nimi bronić, więc zapamiętuje je bez możliwości weryfikacji. „Jeśli mama lub tata (lub inna z ważnych osób) mówią, że nie nadaję się do gry na fortepianie, to znaczy, że powinienem zrezygnować ze starań bycia dobrym muzykiem (choć bardzo lubię grać), bo to na nic”. Tak właśnie koduje się to w naszej podświadomości – ogromnym magazynie, do którego wchodzi wszystko, z czym spotykamy się w życiu; zarówno to, co pamiętamy, jak i to, czego nie jesteśmy w stanie odtworzyć w pamięci. Opinie i przekonania rodziców wraz z wejściem do owego magazynu stają się przekonaniami samego dziecka (Chciałbym grać, ale nie nadaję się do tego). Nie potrafisz, nie umiesz, jesteś zdolny, ale leniwy – stają się elementem wiedzy o sobie, którą w przyszłości będzie bardzo trudno zmienić. W życiu dorosłym człowiekowi takiemu będzie towarzyszyć przekonanie, że jego brak poczucia wartości nie ma swojego początku: ja po prostu taki jestem, do niczego się nie nadaję i nic się nie da z tym zrobić, od małego taki byłem i większość ludzi o tym mi mówiła.

Komunikaty o sobie dziecko dostaje od chwili narodzin. Rodzice Jasia uważają, że jest on ich największym skarbem, że jego narodziny to radość, początek nowej jakości życia rodziny. Chłopczyk zastaje ciepłe, miłością wyściełane miejsce. Jaś słyszy, jak mówi się o nim: maluszek, skarb, kochanie mamusi. Włącza te określenia do wiedzy o sobie i dzięki temu czuje się ważny, czuje się Kimś. Rodzina o nim rozmawia, dzieląc się spostrzeżeniami i wiedzą, kreując bardzo wyraźny obraz dziecka, wzbogacany każdego dnia.

Rodzice Agatki używają ciemnych, ponurych kresek. Uważają, że narodziny dziecka to ból, męka i kolejne kłopoty. Dziewczynka zastaje ostre i twarde miejsce. Słyszy o sobie: paskuda, bachor, dzieciak. Nikt o niej nie rozmawia, rzadko ktoś bierze ją na ręce. Rodzice, zapytani o córkę, niewiele potrafią o niej powiedzieć. „Jestem nikim, chciałabym zniknąć” – powie dorosła Agata.

Dziecko zatem dość szybko dowiaduje się, często tylko na nieświadomym poziomie, czy jest akceptowane przez rodziców, czy się im podoba, czy spełnia ich oczekiwania pojawiając się na świecie. Gdy nie czuje tej akceptacji, jak w przypadku Agatki, próbuje walczyć o nią na swój własny sposób. Szybko dowiaduje się, że płacz to takie magiczne zachowanie, na które zwykle jest reakcja, a wyrzucanie zabawek – to doskonałe zaproszenie do zabawy. Uczy się, aby płaczu używać częściej, także w sytuacji, która nie wymaga natychmiastowej pomocy. W taki sposób otrzymywana akceptacja staje się podstawą kształtowania samooceny.

Rozwijając się, dziecko zdobywa coraz bardziej skomplikowaną wiedzę o świecie i ludziach, chłonie interpretacje najbliższych dorosłych. Kiedy płacze, dowiaduje się albo że jest niegrzeczne, smutne, głodne, albo też – że chce się przytulić. Kiedy próbuje po raz pierwszy opuścić kocyk, słyszy: Nie schodź z kocyka, dalej jest niebezpiecznie, bądź: Dalej, Jasiu, pięknie! Co tam zobaczysz? A gdy weźmie do rączki błoto: Fuj, okropność, to bardzo nieładnie albo: Ciekawe, co też to może być?

Poznaje także rodzinne wartości i wzory argumentacji: nie bij pana, bo się spocisz; nie warto się przyjaźnić, bo ludzie są wredni. Albo: pomóż babci nieść zakupy, bo trzeba pomagać innym; posłuchaj cierpliwie, bo trzeba umieć rozumieć ludzi. W ramach każdej, najmniejszej nawet interakcji dziecko dowiaduje się, co znaczą jego określone zachowania, co wolno, co warto robić, a czego nie należy, co się powinno, a co jest surowo zabronione.

W budowaniu pozytywnej samooceny nie bez znaczenia jest także przypisywanie przez rodziców pewnych cech dziecku (etykietkowanie). Elżbieta Dryll badała, jakie znaczenie dla przebiegu relacji matka–dziecko ma postrzeganie go jako trudnego lub niesprawiającego trudności wychowawczych. Okazało się, że oczekiwania wynikające z charakterystyki dziecka wyraźnie wpływają na postępowanie matki wobec niego i na przebieg tej relacji, w efekcie potwierdzając początkowe założenia. Wiele się będzie musiał zatem Jaś nabiedzić, aby przekonać mamę, jak bardzo nieprawdziwe jest jej przekonanie, że na przykład jest zdolny, ale leniwy.

Dziecko dostaje od członków rodziny różne etykiety tożsamościowe, na przykład dla babci Danusi Ania jest bardzo troskliwą wnusią (robi laurki dla babci, przytula się, gdy babcia źle się czuje), ale dla wujka Tomka Ania jest małym roztrzepańcem (wszędzie jej pełno, zapomina, o co ją prosił, robi psikusy). Takie etykiety stają się oczekiwaniami wobec dziecka. Oczekiwania te będą wpływać na przebieg relacji z innymi i na zasadzie samospełniającej się przepowiedni (przewidywania, które wyłącznie mocą faktu, że zostało poczynione, sprawia, iż spodziewane wydarzenie rzeczywiście następuje) kreować określone cechy charakteru dziecka.

Co to znaczy agresywny komunikat

Słuchając wielu historii życia osób zgłaszających się na terapię, bez najmniejszej wątpliwości można powiedzieć, że większość ich problemów ma swoje źródło w okresie dzieciństwa, zwłaszcza w złej relacji z rodzicami. Potwierdza to wiele badań. Oto kilka wypowiedzi ilustrujących, jak może wyglądać komunikat od rodziców: nie jesteś wartościowy:

• Moja mama wszystko chciała wiedzieć, czułem się tym skrępowany i poirytowany.

• Często byłam porównywana przez rodziców z moją koleżanką, że ona lepiej się uczy, choć ja nie uczyłam się źle.

• Moja mama często powtarzała, że nie dostanę się na studia. Słyszałam, jak mówiła raz do taty: ona jest słaba i nie da sobie rady.

• Pamiętam, jak mama kiedyś wpadła w szał, kazała mi klęczeć i przepraszać.

• Gdy miałem 8 lat, dostałem ostre lanie, do tej pory nie wiem czemu.

Takie komunikaty przekazują również wychowawcy i nauczyciele:

• Pamiętam, jak w przedszkolu pani za jakieś nieposłuszeństwo podczas leżakowania ściągnęła mi majtki i wyszła. Dzieciaki później ściągały ze mnie koc.

• Zostałem oskarżony przez nauczycielkę, że pomazałem ławkę. Przy wszystkich musiałem to ścierać, a ja tego nie zrobiłem. Nikt mnie wtedy nie słuchał.

• W podstawówce miałem nauczycielkę, wmawiała mi, że jestem baran i nic ze mnie nie będzie. Uwierzyłem w to.

• Pani powiedziała mi, że nie nadaję się na II rok studiów, poprosiła, żebym zaczęła używać mózgu.

Mówią to także rówieśnicy:

• Pamiętam, jak w ubikacji, w szkole przezywali mnie „grubas”.

• Pamiętam, jak stały dziewczyny z mojej klasy i chłopaki nabijali się ze mnie, czułem się słaby, niechciany, niepotrzebny.

Każda z tych wypowiedzi zawiera stwierdzenie: nie jesteś wartościowy, ale nie każdemu łatwo odczytać to w ten sposób. Często u adresata tych stwierdzeń pojawia się mechanizm tłumienia i wyparcia, następuje usprawiedliwianie zachowania innych, poczucie zablokowania. Uczucie żalu i gniewu rodzi poczucie winy, a poczucie winy rodzi żal i gniew. Ale treści takich komunikatów przenikają człowieka coraz bardziej. Nie jesteśmy w stanie powstrzymać ich wpływu, chociaż mówimy: Nic się nie stało, nie wiedział, co mówi, przecież jest chory, miał trudne dzieciństwo. Nasze zachowanie i tak zaczyna się zmieniać, a widoczne jest to przede wszystkim w trudnościach nawiązania bliskich relacji z drugim człowiekiem.

Z przytoczonych wypowiedzi wynika również, że niskie poczucie własnej wartości nie wynika z braku sukcesów, nie wynika z brzydkiego wyglądu, nie wynika ze słabych ocen w szkole, ale z faktu, że ktoś mi powiedział: masz mieć sukcesy; jesteś za gruby; twoi koledzy mają lepsze oceny. A przekazać to można i werbalnie, i poprzez sygnały płynące z ciała.

Co się dzieje przy zaniżonej samoocenie

Brak poczucia własnej wartości może manifestować się bardzo różnie w naszym życiu. Trudności, z którymi najczęściej spotykam się w praktyce psychologicznej, to: niepewność siebie, lęk przed ludźmi, przed ich oceną, paraliżująca nieśmiałość, unikanie większych grup, zwłaszcza kiedy mają tam być osoby nieznane, jak również unikanie podejmowania nowych inicjatyw czy przedsięwzięć. Często pierwszą reakcją na nieznaną sytuację jest lęk. Uczuciem towarzyszącym takiej postawie jest poczucie winy. Osoby reagujące w opisany sposób świadome są tego, że nie akceptują siebie, często mówią o sobie: do niczego się nie nadaję, jestem głupi, wstydzę się pokazać ludziom, to moja wina. Często przepraszają innych bez względu na to, czy faktycznie zawiniły, czy nie, co zresztą jest im bardzo trudno rozeznać.

W życiu zawodowym wszelkie sukcesy człowiek taki będzie przypisywał przypadkowi, a porażki sobie. Unikanie rywalizacji (lęk przed krytyką), brak satysfakcji może powodować częste zmiany miejsca pracy. W życiu osobistym mogą wystąpić problemy z nawiązywaniem kontaktów towarzyskich, lęk przed okazywaniem uczuć i odrzuceniem. W efekcie ktoś taki może zupełnie wycofać się z życia towarzyskiego.

Co się dzieje przy zawyżonej samoocenie

Badacze od wielu lat przekonują, że osoby z wysoką samooceną są aktywne, mają otwarte umysły, ufają sobie i innym, są optymistyczne, przyjazne i zadowolone – i dlatego odnoszą sukcesy szkolne i zawodowe. Osoby z wysoką samooceną, obserwując efekty własnych kompetentnych działań, wzmacniają ją, a dzięki temu są w stanie osiągać jeszcze więcej, zarówno w sferze aktywności intelektualnej, jak i w relacjach społecznych.

Ostatnio zaczyna pojawiać się coraz więcej opinii wskazujących na fałszywość takiego portretu osób z wysoką samooceną. Jednym z powodów jest fakt, że badając wpływ samooceny pomijano jej adekwatność, czyli stopień zgodności subiektywnego postrzegania własnej wartości z obiektywnymi skutkami podejmowanych działań. Jeśli dobry specjalista ma wysoką samoocenę, wówczas jest ona adekwatna i przez to odporna na wyzwania. Z kolei uczeń, który po sprawdzianie oburza się na nauczyciela, bo ten postawił mu ocenę niższą od oczekiwanej – choć nauczyciel wskazał, jakie błędy popełnił w rozwiązywanych zadaniach – demonstruje nieadekwatną samoocenę. Wysoka samoocena, która nie ma pokrycia w rzeczywistości, wzbudza silne poczucie zagrożenia.

Czyniąc z dziecka przedmiot nadmiernej troski, wyrabiamy w nim przekonanie, że jest kimś wyjątkowym, a jeśli stawiamy mu jakieś ograniczenia, to nie ze względu na innych, lecz na jego własne dobro. Nic dziwnego, że później dąży do zaspokojenia swoich potrzeb, nie oglądając się na innych. Nie zauważa, że sprawia komuś przykrość, narusza cudzy interes. I naturalną koleją rzeczy wyrasta na egoistę – bo wszystko kręciło się wokół jego osoby. Owszem, nauczono je zaradności, ale tylko w stosunku do siebie. Więc nie wie, że ludziom też coś się od niego należy. W ten sposób odbieramy mu coś bardzo cennego – radość dawania. To nieprawda, że dobrze żyje się tym, którzy dbają jedynie o siebie. Tak wychowane dzieci nie mają poczucia, że jesteśmy sprzęgnięci więzami, że stanowimy ludzką wspólnotę. I przez to są nieszczęśliwe.

Co robić, żeby samoocena była adekwatna

Co zatem można zrobić, aby zadbać o adekwatną samoocenę, a w konsekwencji pełny rozwój talentów dziecka? Przede wszystkim pozwolić mu przekonać się samodzielnie, do czego ma zdolności, a gdzie mu ich trochę brakuje. Samodzielnie zdobyta wiedza o sobie da dziecku poczucie sprawstwa, nauczy odpowiedzialności za własne decyzje. Warto okazać mu radość z jego małych sukcesów i zachęcać do poszukiwań. Ważne, gdy w tych eksploracjach towarzyszą dziecku rodzice – może korzystać z ich wiedzy. Mogą oni także pomagać mu rozwijać zainteresowania, nawet jeśli po miesiącu dziecko zrezygnuje np. z gry na fortepianie. W ten sposób zdobywa własne doświadczenia. A to jest najważniejsze.

Agnieszka Paczkowska

 

Naucz dziecko mocnych słów

Warto uczyć dziecko posługiwać się komunikatami, które będą je wzmacniać, a nie osłabiać. Osłabiają te, które niejako oddają wpływ na moje życie innym. Wzmacniają te, które oznaczają: biorę odpowiedzialność za moje życie.

Oduczaj
(Słowa, które osłabiają)

muszę

powinienem

zrobiłbym to, gdyby...

gdybym tylko...

nic na to nie poradzę

chciałbym, ale...

nie mogę

niemożliwe

zawsze

nigdy

przykro mi, że...

nie dam rady; to nie dla mnie

Popieraj
(Słowa, które wzmacniają)

chcę

wybieram

wolę

decyduję

mam zamiar

zależy mi

postanawiam, że...

ważne dla mnie jest...

przemyślę to i zastanowię się, co zrobię

w tej sytuacji

zdecydowałam, że...

Oszczędź mu agresji

Jeśli chcemy, aby samoocena naszego dziecka kształtowała się na podstawie jego adekwatnej wiedzy o sobie, należy unikać w komunikatach werbalnych stosowania:

inwektywy (głupi, leń, oferma, osioł);

porównania (nawet Jaś zrobiłby to lepiej; tylko idioci tak postępują; grzeczne dziewczynki tak nie robią);

groźby (porozmawiamy, jak wróci ojciec; zobaczysz, ja ci pokażę);

oskarżenia (jestem pewna, że to ty ukradłeś; no, jak zwykle Jaś Kowalski; bo ty zawsze...; bo ty nigdy...);

pouczenia i kazania (ja w twoim wieku...; z takimi ocenami to nigdzie się nie dostaniesz);

szyderstwa, kpiny (co ty robisz w tej klasie (szkole), w ogóle co ty robisz w liceum?; nie musisz zamykać okien, w tej klasie nie ma orłów; masz czoło nieskażone myślą; masz oczy tęskniące za rozumem; widzę, jak się gonią twoje dwie szare komórki i nie mogą się spotkać; typowa blondynka);

rozkazu (Mów ciszej! Stój spokojnie! Nie pchaj się! Milcz teraz! Zamknij się!).

Także komunikaty niewerbalne odbierane mogą być jako odrzucenie, brak akceptacji, agresja, ocena:

mimika twarzy („twarz-maska”, lekceważące wygięcie ust, gniewne zmarszczenie brwi, wydymanie policzków, marszczenie czoła, brak uśmiechu);

spojrzenie (zimne spojrzenie, unikanie kontaktu wzrokowego lub przeciwnie: świdrujące spojrzenie, wznoszenie oczu ku niebu);

gesty (wzruszanie ramionami, lekceważące machnięcie ręką, stop dłonią – ucinanie kontaktu, wymachiwanie palcem przed nosem, grożenie palcem, ostentacyjne spoglądanie na zegarek, tupanie nogą);

pozycja ciała (odchylanie się od rozmówcy, odwracanie się do niego bokiem, napieranie na rozmówcę, zmuszające go do cofania się);

dotyk (wpijanie palców w ramię rozmówcy, dotykanie wskazującym palcem w pierś, niecierpliwe poklepywanie).

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną