Rynek

Jest ugoda! Za rok PZU na giełdę

Fot. Tadeusz Późniak Fot. Tadeusz Późniak
Celem polskiego rządu było wycofanie się Eureko z PZU, odzyskanie nad nim pełnej kontroli oraz niezapłacenie za to zbyt wysokiej ceny. To się w pełni udało.

Późno w nocy nareszcie doszło do akceptacji ugody, zawartej przez ministra Aleksandra Grada i Berta Hemskeerka, reprezentującego Eureko w sprawie dziesięcioletniego sporu o PZU. W ciągu ostatnich miesięcy w wojnie o naszego ubezpieczyciela były nie dwie, ale trzy strony. Eureko w tej sprawie było bowiem głęboko podzielone . Akcjonariusze, związani z firmą Achmea, czyli założycielką i głównym udziałowcem Eureko (mają w nim 54 proc.) do końca byli przeciwni wycofaniu się z PZU. Dla Eureko oznacza to bowiem koniec marzeń o potędze, PZU dawało Holendrom szansę na mocną obecność na rynku europejskim. Wycofując się z Polski pozostaną tylko lokalnym, holenderskim ubezpieczycielem.

Z kolei dla Rabobanku (39 proc. Eureko), który wszedł do tej firmy przed kilkoma laty, wojna holendersko - polska była nie lada kłopotem. Psuła szacownej instytucji interesy w Polsce (Rabo kontroluje nasz BGŻ, ale państwo ma w nim ponad 20 proc. udziałów), a jeszcze bardziej - wizerunek za granicą. Rabobankowi, cieszącemu się w świecie finansów najlepszym ratingiem (AAA), nasz ubezpieczyciel nie jest do światowej ekspansji niezbędny.

Celem polskiego rządu było wycofanie się Eureko z PZU, odzyskanie nad nim pełnej kontroli oraz niezapłacenie za to zbyt wysokiej ceny. To się w pełni udało.

Cala operację ( Eureko w sumie otrzyma około 8 mld zł) sfinansuje PZU, a w przyszłym roku nastąpi debiut ubezpieczyciela na Giełdzie Papierów Wartościowych. Być może nieudana sprzedaż stoczni, to największa dotychczasowa porażka ministra Grada, ale ugoda i odzyskanie PZU to z pewnością jego największy sukces. Nasz też, przecież gdyby nie doszło do porozumienia, wkrótce Międzynarodowy trybunał Arbitrażowy orzekłby o wysokości odszkodowania, które musimy wpłacić Eureko z naszych podatków. Jego oczekiwania sięgały 35 mld zł, a odszkodowanie nie rozwiązywało wcale sporu o kontrolę nad PZU. Dalszy spór dla PZU i rządu byłby niszczący, a jego wynik niekoniecznie korzystny. Ugoda jest dla nas najlepszym rozwiązaniem.

PRZECZYTAJ: SPÓR O PZU PRZEZ LATA (w publikacjach "POLITYKI"): 

  • 2002 - rosną obawy, że spór z Eureko znajdzie finał w sądzie.
  • 2005 - wojna z Eureko będzie długa, a koszty wysokie
  • 2006 - awantura wokół PZU coraz bardziej niejasna
  • 2007 - czekamy na wyrok Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego
  • 2007 - podsumowanie - gdzie jesteśmy 5 lat po wybuchu konfliktu
  • luty 2009 - ujawniamy kulisy nagłego zwrotu w negocjacjach z Eureko
  • kwiecień 2009 - pierwszy sukces Polski w negocjacjach
  • 19 sierpnia 2009 - Minister Aleksander Grad powinien zostać na stanowisku, mimo fiaska sprawy stoczni. Bo jest szansa, że zakończy spór o PZU.
  • 30 września 2009 - przedstawiamy szczegóły umowy polskiego rządu z Eureko
  • 1 października 2009 - Polityka jako pierwsza publikuje szczegółowe warunki wynegocjowanej ugody
  • 1 października 2009 - Podajemy kulisy negocjacji z Eureko

O CO CHODZI - krótka historia awantury o PZU:

W 1999 r. do wyścigu po akcje prywatyzowanego PZU wystartowało kilku światowych gigantów ubezpieczeniowych, m.in. francuska Axa i niemiecki Allianz. Wygrało mało znane Eureko, kontrolowane wtedy przez portugalski bank BCP (związany z Opus Dei). To była firma bez doświadczenia na rynku ubezpieczeniowym. Z jej słabości usiłowano wtedy zrobić atut - że wprowadzi PZU na polską, nie zaś na obcą giełdę, że zachowa logo firmy itp. Nie było tajemnicą, że w prywatyzację ubezpieczyciela zaangażowany był Marian Krzaklewski, ówczesny szef Solidarności, kierujący rządem Jerzego Buzka z tylnego fotela. Eureko 30 proc. udziałów PZU kupiło do spółki z BIG Bankiem Gdańskim (dziś Millennium, kontrolowane przez BCP). Wkrótce w samej AWS zaczęto mówić, że 30 proc. PZU sprzedano za skandalicznie niską cenę i że chociaż Eureko nie ma jeszcze pakietu kontrolnego, to ono faktycznie rządzi firmą. Gdy po Emilu Wąsaczu ministrem skarbu został Andrzej Chronowski, wystąpił do sądu o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej. Zanosiło się na międzynarodowy skandal. Jego następczyni Aldona Kamela-Sowińska nie tylko wycofała sprawę z sądu, ale wykonała ruch mający ułatwić Eureko szybkie przejęcie PZU. Słynny aneks Sowińskiej z 2001 r. zobowiązywał rząd polski do wprowadzenia PZU na giełdę do końca roku. Ponieważ jednak Eureko nie otrzymało zgody MSWiA nowy rząd SLD-PSL miał pretekst, żeby aneks unieważnić. Nie miał jednak żadnych argumentów, żeby unieważnić samą umowę prywatyzacyjną. Ówczesny prezes PZU SA Zdzisław Montkiewicz prowadził poufne rozmowy z wielkim bankiem HSBC, który miał być pośrednikiem w odkupieniu udziałów PZU od Eureko. Ówcześni właściciele Eureko - Holendrzy - byli podobno bliscy odsprzedania udziałów. Jednak w momencie ujawnienia rozmów wybuchł skandal i do zakupu nie doszło. W 2002 r. Eureko przechodzi do ataku i składa skargę do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, który w sierpniu 2005 r. przyznaje Holendrom rację. Polska winna jest opóźnienia prywatyzacji. Odwołujemy się od wyroku. W 2006 r. sąd w Brukseli oddala powództwo Polski. Umowa prywatyzacyjna jest więc ważna. Mimo apelu komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU (2005 r.), by rząd wystąpił do polskiego sądu o jej unieważnienie, nic takiego nie nastąpiło. Sprawa, jaka teraz toczy się w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym, dotyczy tylko wysokości odszkodowania, jakie Polska ma zapłacić Eureko. W 2006 r. Holendrzy żądali 8,5 mld zł. 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną