Wraz ze wzrostem szans na porozumienie z Holendrami i sukces Grada, rosły obawy, że ugoda narobi sporych kłopotów Jackowi Rostowskiemu, ministrowi finansów. Żeby bowiem móc wypłacić Eureko tak wielką kasę, Andrzej Klesyk, prezes PZU, musiałby sprzedać część kupionych przez firmę obligacji skarbu państwa. A to spowodowałoby niezły bałagan na rynkach finansowych, w sprzedaży znalazłoby się bowiem nagle o wiele więcej papierów rządowych, niż chętnych do ich zakupu. W rezultacie minister finansów musiałby zaoferować kupującym o wiele wyższe odsetki. I nie byłby to wcale koniec kłopotów, bo przecież Holendrzy otrzymane od nas złote zamieniliby na euro, co zachwiałoby kursem naszej waluty.
Chociaż więc ugodę negocjował minister Grad, to nad jej bezpieczną realizacją musiał się głowić także Jacek Rostowski, a rękę na pulsie przez cały czas trzymał premier Tusk. Nieoceniona jest też rola Andrzeja Klesyka. W rezultacie tej burzy mózgów powstała koncepcja najbardziej bezpieczna. PZU nie będzie sprzedawać obligacji, tylko pod ich zastaw weźmie kredyt w bankach. Znika obawa, że za finansowanie naszego długu publicznego trzeba będzie więcej płacić.
Natomiast o to, żeby złoty się nie osłabił, martwi się także Eureko - przy gorszym kursie odszkodowanie Holendrów, nominowane w euro, będzie przecież niższe. Niewykluczone więc, że zamiana złotówek na euro nie odbyłaby się na otwartym rynku, ale ciężar operacji wziąłby na siebie Rabobank.
PRZECZYTAJ: SPÓR O PZU PRZEZ LATA (w publikacjach "POLITYKI"):
- 2002 - rosną obawy, że spór z Eureko znajdzie finał w sądzie.
- 2005 - wojna z Eureko będzie długa, a koszty wysokie
- 2006 - awantura wokół PZU coraz bardziej niejasna
- 2007 - czekamy na wyrok Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego
- 2007 - podsumowanie - gdzie jesteśmy 5 lat po wybuchu konfliktu
- luty 2009 - ujawniamy kulisy nagłego zwrotu w negocjacjach z Eureko
- kwiecień 2009 - pierwszy sukces Polski w negocjacjach
- 19 sierpnia 2009 - Minister Aleksander Grad powinien zostać na stanowisku, mimo fiaska sprawy stoczni. Bo jest szansa, że zakończy spór o PZU.
- 30 września 2009 - przedstawiamy szczegóły umowy polskiego rządu z Eureko
- 1 października 2009 - Polityka jako pierwsza publikuje szczegółowe warunki wynegocjowanej ugody
O CO CHODZI - krótka historia awantury o PZU:
W 1999 r. do wyścigu po akcje prywatyzowanego PZU wystartowało kilku światowych gigantów ubezpieczeniowych, m.in. francuska Axa i niemiecki Allianz. Wygrało mało znane Eureko, kontrolowane wtedy przez portugalski bank BCP (związany z Opus Dei). To była firma bez doświadczenia na rynku ubezpieczeniowym. Z jej słabości usiłowano wtedy zrobić atut - że wprowadzi PZU na polską, nie zaś na obcą giełdę, że zachowa logo firmy itp. Nie było tajemnicą, że w prywatyzację ubezpieczyciela zaangażowany był Marian Krzaklewski, ówczesny szef Solidarności, kierujący rządem Jerzego Buzka z tylnego fotela. Eureko 30 proc. udziałów PZU kupiło do spółki z BIG Bankiem Gdańskim (dziś Millennium, kontrolowane przez BCP). Wkrótce w samej AWS zaczęto mówić, że 30 proc. PZU sprzedano za skandalicznie niską cenę i że chociaż Eureko nie ma jeszcze pakietu kontrolnego, to ono faktycznie rządzi firmą. Gdy po Emilu Wąsaczu ministrem skarbu został Andrzej Chronowski, wystąpił do sądu o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej. Zanosiło się na międzynarodowy skandal. Jego następczyni Aldona Kamela-Sowińska nie tylko wycofała sprawę z sądu, ale wykonała ruch mający ułatwić Eureko szybkie przejęcie PZU. Słynny aneks Sowińskiej z 2001 r. zobowiązywał rząd polski do wprowadzenia PZU na giełdę do końca roku. Ponieważ jednak Eureko nie otrzymało zgody MSWiA nowy rząd SLD-PSL miał pretekst, żeby aneks unieważnić. Nie miał jednak żadnych argumentów, żeby unieważnić samą umowę prywatyzacyjną. Ówczesny prezes PZU SA Zdzisław Montkiewicz prowadził poufne rozmowy z wielkim bankiem HSBC, który miał być pośrednikiem w odkupieniu udziałów PZU od Eureko. Ówcześni właściciele Eureko - Holendrzy - byli podobno bliscy odsprzedania udziałów. Jednak w momencie ujawnienia rozmów wybuchł skandal i do zakupu nie doszło. W 2002 r. Eureko przechodzi do ataku i składa skargę do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, który w sierpniu 2005 r. przyznaje Holendrom rację. Polska winna jest opóźnienia prywatyzacji. Odwołujemy się od wyroku. W 2006 r. sąd w Brukseli oddala powództwo Polski. Umowa prywatyzacyjna jest więc ważna. Mimo apelu komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU (2005 r.), by rząd wystąpił do polskiego sądu o jej unieważnienie, nic takiego nie nastąpiło. Sprawa, jaka teraz toczy się w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym, dotyczy tylko wysokości odszkodowania, jakie Polska ma zapłacić Eureko. W 2006 r. Holendrzy żądali 8,5 mld zł.