Niemodne śmieci
Starych ubrań nie wolno już wyrzucać do zwykłych pojemników. Skończą w lesie jak opony i gruz?
1 stycznia to już tradycyjnie w wielu gminach dzień podwyżek opłat śmieciowych. Tym razem jednak złych informacji jest więcej i dotyczą one każdego. Od początku roku nie można już wyrzucać zużytych ubrań i innych tekstyliów do odpadów zmieszanych. Chodzi nie tylko o starą odzież i obuwie, lecz także o pościel, koce, zasłony, a nawet dywany. Cel jest prosty: wesprzeć recykling tekstyliów, które na razie trafiają głównie do spalarni albo na składowiska odpadów. Do tej pory każdy nowy obowiązek segregacji oznaczał pojawienie się w altanach śmietnikowych kolejnego kubła. Nie tym razem.
Dlaczego? Gminy tłumaczą, że mamy już kubły (na osiedlach) bądź worki (w zabudowie jednorodzinnej) na metale i tworzywa sztuczne, szkło, papier, odpady biologiczne oraz te pozostałe, czyli zmieszane. Teoretycznie można by dodać szósty rodzaj pojemników: na tekstylia. To jednak oznaczałoby kolejną podwyżkę i tak już bardzo wysokich opłat śmieciowych, które w wielu miejscowościach przekroczyły 40 zł za osobę miesięcznie. Szósty pojemnik oznaczałby jeszcze więcej kursów śmieciarek, z których część jeździłaby tylko po stare tekstylia. Zgodnie z nowymi przepisami gminy nie muszą takich odpadów odbierać bezpośrednio od mieszkańców. Wystarczy, że udostępnią im do tego celu tzw. Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, potocznie zwane PSZOK-ami.
Kłopot w tym, że większość gmin ma tylko jeden PSZOK, a nawet największe miasta zazwyczaj jedynie dwa lub trzy. Tylko Warszawa ma cztery, ale to i tak bardzo mało na niemal dwumilionową metropolię. W przypadku ubrań używanych, ale wciąż dobrej jakości, dużego problemu nie ma, bo na takie tekstylia jest wielu chętnych. Można je oddać różnym organizacjom charytatywnym albo wrzucić do stojących w wielu miejscach specjalnych kontenerów. Używane, ale czyste i wciąż będące w przyzwoitym stanie ubrania zbierają też wybrane sieci odzieżowe jak H&M czy Kappahl.