Już 1 stycznia rozpocznie się polska prezydencja. Potrwa co prawda tylko sześć miesięcy, ale będzie to okres pełen ważnych wydarzeń. 20 stycznia urząd prezydencki w Stanach Zjednoczonych obejmie Donald Trump, a 23 lutego odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne w Niemczech. Uczestnicy dyskusji zorganizowanej w siedzibie POLITYKI zastanawiali się, jak nasz rząd powinien wykorzystać nadchodzący czas, aby wzmocnić Unię Europejską i próbować rozwiązać problemy, które utrudniają rozwój polskiej gospodarki.
Z Polską wiele unijnych krajów wiąże spore nadzieje. – Decyduje o tym kontekst, czyli wyjątkowo trudna sytuacja na świecie. My w tym czasie mamy wizerunek państwa, które samo poradziło sobie ze swoimi wewnętrznymi problemami. Mamy premiera, który jest dużym autorytetem w świecie, był przewodniczącym Rady Unii Europejskiej. W tym samym czasie Niemcy i Francja są strukturalnie w poważnym kryzysie, a dotąd uważane były za motor integracji europejskiej. Oczekuje się, choć może trochę na wyrost, że próżnię po tych krajach, zajętych wewnętrznymi problemami, będzie starać się wypełnić właśnie Polska – podkreśla dr Bartłomiej E. Nowak, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Niedawno zaprezentowane hasło naszej prezydencji to „Bezpieczeństwo, Europo”. Paneliści uznali je za właściwe, ale podkreślali, że bezpieczeństwo trzeba rozumieć bardzo szeroko. – Chodzi też o aspekt gospodarczy. Mówi się czasem, że bitwy wygrywają wojska, ale wojny wygrywają gospodarki. Wykorzystajmy czas naszej prezydencji do poprawy unijnej konkurencyjności. Potrzebujemy obniżenia kosztów energii, deregulacji czy podniesienia poziomu inwestycji. Także po to, żeby finansować nasze potrzeby związane z obronnością. Rolą Polski jest też walka z bardzo negatywną narracją przedstawiającą Unię jako skansen świata przegrywający ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami – apeluje Agnieszka Gajewska, partnerka i globalna liderka ds. sektora publicznego w PwC.
Trudno zaprzeczyć, że poziom bezpieczeństwa zależy od siły gospodarki. – Musimy przede wszystkim rosnąć, aby mieć potrzebne zasoby na inwestycje wojskowe. Polska prezydencja powinna zatem jednym ze swoich priorytetów uczynić ograniczenie barier, np. w sektorze usług, i sprzeciwiać się tendencjom protekcjonistycznym – mówi Marek Tatała, prezes zarządu Fundacji Wolności Gospodarczej.
Paneliści apelowali także o docenienie roli nauki. – Pod tym względem Polska ma wiele do nadrobienia, bo brakuje wśród naszych priorytetów inwestycji w naukę, a nasze nakłady pod tym względem są dużo niższe od średniej unijnej. Zapomnieliśmy już o ogromnej roli naukowców w pandemii, gdy dzięki ich wysiłkom udało się szybko wrócić do normalności – podkreśla dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech, kierowniczka Katedry Studiów Politycznych SGH.
Nie ulega wątpliwości, że nasza skuteczność będzie ściśle uzależniona od budowania sojuszy. Bo w Unii potrzeba partnerów, aby realizować swoje postulaty. – Jesteśmy państwem, które poradziło sobie z wewnętrznym kryzysem politycznym. Mamy wszelkie atuty, aby być skuteczni na forum wspólnotowym. Cieszę się, że otwieramy się np. na Skandynawię, która dobrze rozumie znaczenie naszej wschodniej granicy. Myślę, że zmiana władzy w Niemczech zadziała na naszą korzyść, bo Friedrich Merz to polityk postrzegający fundamentalne zagrożenie ze strony Rosji, próbującej odbudowywać swoje imperium – mówi dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech.
Z pewnością nie możemy liczyć na jedną wspierającą nas koalicję we wszystkich sprawach. – To misja określa koalicje. Musimy budować sojusze tematyczne. Przykładowo kraje wschodnie są naszymi naturalnymi partnerami w kwestiach bezpieczeństwa. Szykujemy koalicję przyjaciół polityki spójności wśród tych, którzy – jak my – są beneficjentami funduszy unijnych. Nieco inny będzie pewnie sojusz państw próbujących zwiększyć konkurencyjność i walczyć z barierami wspólnego rynku – ocenia dr Bartłomiej E. Nowak. Na pewno nikogo nie możemy z góry wykluczać. – Musimy pracować ze wszystkimi. Polska jako kraj mający za sobą trzy dekady ogromnego sukcesu gospodarczego może wskazywać innym drogę do rozwoju. Z nadzieją czekam na wybory w Niemczech, bo dzięki nim być może uda nam się poprawić relacje z tym krajem i stworzyć koalicję opowiadającą się za wzmocnieniem polityki obronności i rewizją polityki energetycznej – mówi Agnieszka Gajewska.
Zadaniem Polski powinno być uświadamianie Unii konsekwencji stagnacji czy bardzo wolnego wzrostu. – To jest przecież paliwo ruchów populistycznych. Marazm gospodarczy wzmacnia partie skrajne. Jako jeden z najszybciej rosnących w Europie krajów mamy legitymację do tego, by przekonywać innych do naszych pomysłów. Chciałbym też, żeby Polska była jednym z liderów koalicji energetycznej, dążącej do obniżenia cen prądu, promującej energię atomową i starającej się o bardziej elastyczne podejście do polityki klimatycznej. W przeciwnym razie przegramy konkurencję nie tylko z Chinami i ze Stanami Zjednoczonymi, ale nawet z państwami ościennymi, jak Turcja czy Egipt, do których przenosi się produkcja wyrobów wprowadzanych potem na unijny rynek – ostrzega Marek Tatała.
Jednym z największych wyzwań polskiej prezydencji będzie początek drugiej kadencji prezydenta Donalda Trumpa. Z jednej strony uważamy się za adwokata USA w Europie i podkreślamy swoje wyjątkowe relacje z Amerykanami. Jednak równocześnie jako przewodniczący pracom w Radzie Unii Europejskiej mamy dbać przede wszystkim o interes unijny. – Jeśli Donald Trump rozpęta wojnę handlową, nie możemy tego oczywiście pozostawić bez odpowiedzi. Naszym zadaniem powinny być przede wszystkim umiejętne negocjacje z Amerykanami, pokazujące skutki podniesienia ceł i dla nich, i dla nas – mówi dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech. – Taka wojna handlowa byłaby tragiczna w skutkach dla Europy i bardzo zła dla Polski. Musimy zdecydowanie starać się porozumieć z Donaldem Trumpem – podkreśla Agnieszka Gajewska. – Zwróćmy uwagę na to, że Christine Lagarde, prezeska Europejskiego Banku Centralnego, już zachęca do negocjacji i wskazuje, że Unia może importować więcej towarów ze Stanów Zjednoczonych niż do tej pory – dodaje dr Bartłomiej E. Nowak.
Trwająca rosyjska inwazja na Ukrainę to kolejny temat, któremu polska prezydencja będzie z pewnością poświęcać dużo miejsca. Tym bardziej że w wielu unijnych krajach coraz bardziej odczuwalne jest znużenie tym konfliktem, a przecież Ukraina wciąż potrzebuje naszego wsparcia. – Polska czasami była pomijana w dyskusjach na najwyższych szczeblach o przyszłości Ukrainy. Prezydencja jest dla nas wielką szansą, aby wywalczyć dla siebie miejsce w tym procesie w kluczowym momencie – podkreśla dr Bartłomiej E. Nowak. Do takiej aktywnej postawy zachęcali też inni paneliści. – Znaleźliśmy się w cieniu Francji czy Niemiec, aktywnie już dziś planujących odbudowę Ukrainy. Stało się tak, niestety, z naszej winy. Teraz powinniśmy korzystać z własnej pozycji i pilnować, by głos Polski brano pod uwagę – zachęca dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech.
Rozwój sytuacji w Ukrainie zależy także od pierwszych decyzji prezydenta Trumpa. – Naszą rolą jest przekonywanie amerykańskiej administracji, żeby rozwiązanie tego konfliktu było jak najbardziej satysfakcjonujące dla Ukrainy i jak najmniej korzystne dla Putina. Wykorzystajmy różne kanały dotarcia do amerykańskich polityków, aby ci zrozumieli, że w interesie Stanów Zjednoczonych nie jest podporządkowywanie się pomysłom rosyjskim – uważa Marek Tatała. Nie sposób dziś przewidzieć, jak zmiana władzy w Waszyngtonie wpłynie na sytuację Ukrainy. Jednak Polska musi być zaangażowana we wszelkie negocjacje. Pod tym względem prezydencja jest dla nas wyjątkową szansą.
A w jakim nastroju będziemy za sześć miesięcy, gdy nasze przewodnictwo w Unii dobiegnie końca? – Myślę, że prezydencję ocenimy dobrze, chociaż nie liczyłbym na żadne fajerwerki. W Europie będziemy chwaleni, ale obawiam się, że w Polsce to się rozmyje z powodu wyborów prezydenckich, które zdominują wewnętrzną debatę – ocenia dr Bartłomiej E. Nowak. Z pewnością najbliższe miesiące upłyną u nas pod znakiem kampanii wyborczej. – Rolą mediów jest zatem przypominać o naszych priorytetach, przede wszystkim dotyczących bezpieczeństwa. Nie mam wątpliwości, że dobrze wywiążemy się z naszej roli w Unii, ale dobrze byłoby, aby ten temat znalazł swoje odpowiednie miejsce w publicznej debacie – apeluje dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech.
Także inni paneliści z optymizmem patrzą na naszą prezydencję. – Polska sprawność administracyjna zostanie dobrze oceniona, a cele, jakie sobie wyznaczyliśmy, są właściwie sformułowane. Prawdziwy test będzie dotyczył realizacji tych ambicji, w trakcie naszej prezydencji i po niej – przekonuje Agnieszka Gajewska. Tym bardziej warto o tym naszym unijnym zadaniu jak najwięcej mówić. – Prezydencja powinna zostać dobrze zapamiętana w Unii Europejskiej. Ale spróbujmy ją wykorzystać do pozytywnej dyskusji o Wspólnocie na użytek wewnętrzny. Tym bardziej że poziom poparcia dla integracji europejskiej także w Polsce stopniowo spada. A przecież Unia opłaca nam się i gospodarczo, i politycznie – podsumowuje Marek Tatała.
***
Paneliści:
Agnieszka Gajewska, partnerka i globalna liderka ds. sektora publicznego w PwC
dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech, kierowniczka Katedry Studiów Politycznych SGH, ekspertka Team Europe Direct Polska
dr Bartłomiej E. Nowak, Akademia Finansów i Biznesu Vistula, ekspert Team Europe Direct Polska
Marek Tatała, prezes zarządu Fundacji Wolności Gospodarczej
Moderator: Cezary Kowanda, POLITYKA
Zapis z debat dostępny na youtube.com/@PolitykaPL