Cisza nad lotniskiem
Co dalej z CPK? Jedni działki sprzedali, inni się przeliczyli. A poza tym na razie cisza
Odkąd w połowie 2024 r. obecna władza ogłosiła, że zmienia zdanie i jednak wybuduje pod Warszawą nowe lotnisko, stało się jasne, że opór właścicieli przed sprzedażą nieruchomości traci sens. Rady społecznej do spraw CPK, w której skład wchodzili mieszkańcy częściowo przeznaczonych pod likwidację terenów z gmin Baranów, Teresin i Wiskitki, nie reaktywowano po wyborach samorządowych. Wzrosła liczba zgłoszeń do prowadzonego przez spółkę CPK programu dobrowolnych nabyć, a u notariuszy nie zamykały się drzwi.
Równolegle wzbierały wśród mieszkańców nieufność i pretensje. Że ktoś sprzedał, choć się zarzekał, że nigdy ojcowizny nie odda. Że jakim cudem tak dużo wziął. Że za słabo wycenili. Że podburzał ludzi, a teraz szuka dojścia do polityków, żeby jak najwięcej wyrwać. Że zdążył jeszcze kupić ziemię całkiem niedaleko, a teraz ceny wywindowane. – Prawo rynku. Nagle pojawiło się dużo pieniądza, a gruntów w okolicy jest mało. Oferta nieruchomości zamiennych z zasobów Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa była śmieszna – mówi jeden z mieszkańców wsi Skrzelew, która zostanie zrównana z ziemią.
Życiowe rewolucje
Wczesną wiosną swoje kilkadziesiąt hektarów plus dom i budynki gospodarcze sprzedał Marek, trzydziestoparoletni rolnik z gminy Baranów. O cenie mówi oględnie: kilkanaście milionów. Dopiął transakcję kilka miesięcy przed sensacyjną informacją, że inwestycja będzie jednak miała ciąg dalszy. – Miałem dojścia w spółce CPK. Uważali tam, że sprawy zaszły za daleko i choćby z powodu zawartych już umów, obarczonych ogromnymi karami za zerwanie, nie da się z budowy wycofać. Powoływali się też na badania, z których wychodziło, że naród chce tego lotniska (ok. 60 proc. ankietowanych jest zdecydowanie lub raczej „za” – red.