Dziś wszystkie tropy prowadzą do Mar-a-Lago, gdzie Donald Trump szykuje się do objęcia władzy. Choć jeszcze nie zaczął urzędowania jako prezydent USA, już trzęsie światową gospodarką. Te wstrząsy wywołują ogłaszane nominacje osób, którymi zamierza obsadzić swoją administrację, oraz zapowiedzi, co zrobi, gdy tylko zasiądzie w Białym Domu. Szykuje się gospodarczy i polityczny rollercoaster, o ile rzeczywiście zrobi to, co obiecuje, a ludzie, którymi się otoczył, dostaną nominacje.
Na razie wydarzeniem dnia jest reakcja bitcoina, czyli najsłynniejszej kryptowaluty: jego wartość przebiła granicę 100 tys. dol. Cyfrowy pieniądz, powstały kilkanaście lat temu, stworzony przez nie wiadomo kogo i zarządzany też przez nie wiadomo kogo, reprezentuje dziś wartość ok. 2,1 bln dol. Określenie, które entuzjaści kryptowalut wymyślili, mówiąc, że to cyfrowe złoto, zyskuje potwierdzenie. To faktycznie jest cyfrowe złoto.
Waluta wyborcza
Trump w pierwszej kadencji nie krył sceptycyzmu. Mówił: „Nie jestem fanem bitcoina i innych kryptowalut, które nie są pieniędzmi i których wartość jest bardzo niestabilna, wzięta z powietrza”. Teraz jednak, idąc po władzę, radykalnie zmienił zdanie. Powód: badania wykazały, że w ten sposób może przyciągnąć młodych mężczyzn, którzy są najliczniejszą grupą wśród użytkowników kryptowalut. Branża kryptowalutowa poparła Trumpa także finansowo 131 mln dol., więc teraz ma prawo domagać się rewanżu.
W lipcu Trump wziął udział w konwencji kryptowalutowej w Nashville, gdzie obiecał stworzyć „strategiczny narodowy zapas bitcoinów” i zatrzymać bitcoiny skonfiskowane przez rząd przestępcom, zamiast wystawiać je na aukcji, tak jak czynione jest obecnie. Bo kryptowaluty – co warto dodać – stały się ulubionym środkiem płatniczym świata przestępczego. „Jeśli kryptowaluty mają definiować przyszłość, chcę, aby były wydobywane, tworzone i wytwarzane w USA” – zapowiedział Trump.
Czytaj także: Dolar, bitcoin, akcje Tesli mocno do góry. Kto zyskuje na zwycięstwie Trumpa
Trump też sięga po „cyfrowe złoto”
Skąd ten nagły zwrot? Czyżby w Mar-a-Lago stworzył kopalnię kryptowalut albo zainwestował w bitcoiny? Bingo! Trump założył rodzinną firmę World Liberty Financial, która będzie budować ekosystem kryptowalutowych usług finansowych na platformie DeFi Ethereum Aave. „Financial Times” donosi, że firma medialna Trumpa, do której należy Truth Social, prowadzi też rozmowy w sprawie kupna platformy handlu kryptowalutami Bakkt.
Nic więc dziwnego, że świat kryptowalutowy jest w powyborczej euforii, a wzrost wartości bitcoina to potwierdza. Bo za deklaracjami Trumpa idą też przygotowywane nominacje. Na czele listy ludzi, których zamierza nominować na stanowiska w swojej administracji, jest Paul Atkins, który ma zająć stanowisko szefa Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Atkins to entuzjasta kryptowalut, więc rynek spodziewa się, że łaskawszym okiem spojrzy na bitcoina i inne cyfrowe waluty, niż robi to obecny szef SEC Gary Gensler. Także spodziewana nominacja Gail Slater na szefową ds. prawa antymonopolowego w Departamencie Sprawiedliwości zwiastuje lepsze czasy dla biznesów kryptowalutowych.
Czytaj także: Dolar, bitcoin, akcje Tesli mocno do góry. Kto zyskuje na zwycięstwie Trumpa
Kryptowaluty. To wciąż działa i ma siłę przyciągania
W swojej historii bitcoin miał wzloty i upadki, jednak w sumie podążał od wartej centy cyfrowej zabawki wymyślonej przez komputerowych freaków do symbolu cyfrowej gospodarki, obiektu pożądania spekulantów i funduszy inwestycyjnych, wartego 100 tys. dol. Okazało się, że mechanizm wymyślony przez twórcę bitcoina – mitycznego Satoshi Nakamoto (ktokolwiek to jest) – stworzenia demokratycznej waluty zarządzanej i kontrolowanej przez członków sieciowej społeczności, niezależnej od rządów i banków centralnych, ciągle działa i ma siłę przyciągania. Ten wzrost wartości wynika też z mechanizmu, jakim bitcoin jest zabezpieczony: jego emisja jest limitowana i nie może powstać więcej niż 21 mln jednostek kryptowaluty. Zabezpieczony jest mechanizmem blockchain, dającym użytkownikom pewność niepodrabialności cyfrowej waluty. Jednak z czasem bitocoina wciągnęła polityka i dążenie, by na tym sieciowym pieniądzu zbić polityczny kapitał. A w przypadku Trumpa także całkiem konkretny i prywatny.