Naciągany wyciąg
Spór o Nosal i naciągany wyciąg. Marzą o alpejskim Pucharze Świata, może zabraknąć im śniegu
Pomysł reaktywowania trasy zjazdowej na Nosalu pojawia się i znika, równie niespodziewanie jak śnieg w Polsce. W okresie rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy jej politycy opowiadali się „za”, jednak prawie nic nie zrobili, by popchnąć sprawę naprzód. Nadzieję przywrócenia Nosalowi czasów zjazdowej świetności wyrażał pierwszy narciarz RP prezydent Andrzej Duda. Ale efemeryczne Ministerstwo Sportu w czasach dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego odrzuciło wniosek o dofinansowanie inwestycji z powodu braków formalnych. Pomysł wydawał się pogrzebany.
Potem nastąpiły jednak zwroty akcji. Na posiedzeniu sejmowej komisji sportu minister Sławomir Nitras niespodziewanie stwierdził, że zrobi wszystko, by projekt uzyskał dofinansowanie rządowe, „nawet jeśli we wniosku pojawią się wątpliwości natury formalnej”. Latem zapaliło się jednak czerwone światło, po tym jak Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję burmistrza Zakopanego ustalającą warunki środowiskowe dla inwestycji, ponieważ wydano ją bez wymaganej zgody ministra właściwego do spraw środowiska. Niezrażony tym wiceminister sportu Ireneusz Raś ogłosił na początku listopada podczas gościny w Zakopanem, że trzeba zrobić wszystko, by „projekt Nosal” doprowadzić do końca.
Legendarna trasa, wycięta w tatrzańskim lesie, ma stromy profil i uchodzi za jedną z najtrudniejszych w Polsce. Nie działa od ponad dekady, ale w Zakopanem wciąż wspomina się 1974 r., gdy zorganizowano na Nosalu slalom specjalny, zaliczany do klasyfikacji Pucharu Świata (wygrał jedyny hiszpański złoty medalista olimpijski w sportach zimowych Francisco Fernández Ochoa; Andrzej „Ałuś” Bachleda był szósty, przed zawodami miał wypadek – wjechał w postawiony zbyt blisko trasy ratrak).